Debiutancki album „W domu” łódzkiej grupy Heima już w sprzedaży [WYWIAD]

17 lutego ukazała się debiutancka płyta zespołu Heima tworzonej przez muzyków z Łodzi, Pabianic i Aleksandrowa Łódzkiego. Na krążku zatytułowanym „W domu” znalazło 12 utworów, jakie powstały w ciągu czterech lat istnienia zespołu. O tym albumie i kapeli rozmawiamy z Olgą Stolarek, wokalistką i założycielką grupy.

mat. pras
Heima tworzą: Olga Stolarek (wokal), Paweł Pałyga (gitara), Maciej Łutowski (bass) i Maciej Nowacki (perkusja).
5 zdjęć
mat. pras
mat. pras
mat. pras
mat. pras
mat. pras
ZOBACZ
ZDJĘCIA (5)

Co znaczy Heima? To dość tajemnicze słowo.

„Heima” to tytuł filmu o trasie koncertowej islandzkiej grupy Sigur Rós, a także tytuł jednego z ich utworów. Po islandzku to oznacza po prostu „w domu”. To tyle, jeśli chodzi o tytuł płyty (śmiech). A tak nawiasem mówiąc – wcześniej nazywaliśmy się Velesturia. Słowo kompletnie nic nie znaczy, ale wielu osobom kojarzyło się z heavymetalowym brzmieniem. Niby była to kwestia litery „v” na początku. W końcu zaczęliśmy szukać innej, jakiejś przyjemniej, mniej drapieżnie brzmiącej nazwy. W końcu uznaliśmy, że nie dość, że Heima jest po prostu ładnym słowem, to jeszcze jego znaczenie bardzo pasuje nam do tego, co i jak gramy.

W wywiadach podkreślasz, że zespół zrodził się na ulicy. Jak to było?

Dokładnie tak. Parę lat temu na ulicy Piotrkowskiej natknęłam się na grupę punków, którzy śpiewali coś przy gitarze za drobne od przechodniów. Średnio im wychodziło, ale jakoś się z nimi zakolegowałam i przesiadywałam z nimi. Zauważyłam też, że kiedy ja brałam gitarę i sama zaczynałam śpiewać, to  jakoś więcej ludzi rzucało nam pieniądze. Pomyślałam więc, że zacznę sama grać na ulicach jakieś covery, bo własnego repertuaru wtedy jeszcze nie miałam. I tak od czasu do czasu, kiedy brakowało mi pieniędzy, grałam po prostu na ulicach. Kiedyś podszedł do mnie chłopak, który powiedział, że koniecznie muszę założyć własny zespół, a jak już to zrobię, to on zorganizuje mi koncert. Oczywiście nigdy do niego nie doszło, chłopak wyprowadził się z Polski. Kapela jednak powstała. Zaczęłam szukać muzyków najpierw na grupach na Facebooku, wśród znajomych. I tak stworzyła się grupa, choć jej skład wielokrotnie się zmieniał.

Czy okrzepł już ostatecznie?

Teraz gramy w cztery osoby i bardzo nam to pasuje. To jest przede wszystkim łatwiejsze logistycznie – łatwiej się umówić, łatwiej gdzieś pojechać…

Wcześniej było was chyba sześcioro?

Ciekawe, że wiele osób tak twierdzi, a tak naprawdę była nas piątka, a dwie osoby na zmianę występowały tylko towarzysko, poza głównym składem. Teraz gramy w czwórkę, świetnie się dogadujemy i jesteśmy w stanie w tym składzie dobrze opanować się koncertowo. Chcemy, by tak już zostało.

Dla każdej kapeli wydanie pierwszej płyty to przełomowe wydarzenie. Jak przyjęliście to swoje „dziecko” na świecie?

Gdy dostałam z tłoczni pierwszy egzemplarz, było to dla mnie niesamowite uczucie. Kiedy jej dotknęłam, nie mogłam uwierzyć, że to dzieło naszych rąk. Czy też raczej ust – w moim przypadku. Szczerze mówiąc, nadal w to trochę nie wierzę i jeszcze długo, długo nie uwierzę, że ten moment się wydarzył.

Słuchając tej płyty, trudno oprzeć się wrażeniu, że są to już dźwięki jakby znane…

Ależ najlepsze są te piosenki, które już są znane (śmiech)! Wydaje mi się, że to wcale nie jest złe. Ludzie lubią to, co już oswoili, a to wcale nie musi być negatywna cecha.

Mam wrażenie, że na tej płycie nie ma parcia do odkrywania muzyki na nowo. Bardziej ona wygląda na zabawę waszymi fascynacjami muzycznymi. Dobrze zgaduję?

Myślę, że tak jest. Nie jesteśmy muzykami z wykształceniem muzycznym, więc ciężko byłoby nam się silić na innowacje. Ja zresztą nie widzę takiej potrzeby. Wydaje mi się, że fajnie jest przelać w melodie to, co się czuje, jaką się muzykę lubi i stworzyć z tego coś swojego. 

Gdybyś sama miała powiedzieć, jaki jest ten album, to jakich słów byś użyła?

Dla mnie ta płyta jest po prostu domowa. Jak tytuł. Jest melancholijna, ale nie do tego stopnia, żeby przy niej płakać. Nie. Raczej rozsiąść w fotelu, posłuchać, rozpłynąć się w niej. Za często nie słucham tej płyty, żeby mi się zbyt szybko nie przejadła (śmiech), więc pewnie dopiero z czasem znajdę słowa na jej lepsze opisanie.

Proces wychodzenia młodych kapel z cienia to zazwyczaj żmudna praca. Co było dla was najważniejszym kanałem?

Jesteśmy zespołem, który promuje się wszędzie. Niektórzy ograniczają się do profilu na Facebooku i na tym koniec. My jesteśmy na Facebooku, Instagramie, Tik Toku, YouTube, od niedawna też na Twitterze, skąd mamy zresztą bardzo fajny odzew nowych fanów… Nie ukrywam jednak, że wkładamy sporo wysiłku w dotarciu do słuchaczy. Dochody z koncertów, choć nie były oszałamiające, w całości przeznaczaliśmy na promocję postów i muzyki w mediach społecznościowych. Na początku chyba tak trzeba – inwestować w siebie, a nie łaknąć tych pieniędzy, nawet małych.

Kiedyś miarą sukcesu było pojawianie się w radiu. Jak wasze stosunki z tym medium?

Całkiem nieźle. Singiel z utworem „Luna” puszczało wiele stacji muzycznych, choć jeszcze nie tych największych. Pojawiamy się też na listach przebojów, może nie tych kluczowych rozgłośni, ale każdy kolejny utwór trafia na jakiś top. Np. w poznańskim Radiu Afera. Płyta „W domu” wyszła pod patronatem Radia 357, była w nim płytą tygodnia. 

Co teraz? Kolejny album?

Uważam, że nie tylko po pierwszej, ale po każdej płycie trzeba trochę odpocząć. Nie w sensie wypoczynku, bo na to mieliśmy dość czasu – materiał był nagrywany rok temu. Chodzi raczej o to, by nie robić czegoś nowego od razu, żeby nie wyszło to samo. Trzeba dać sobie szansę na nowe inspiracje. Ten rok dał nam tę okazję i dopiero teraz możemy przystąpić do czegoś nowego. Mamy też nowego perkusistę, który nie grał z nami na płycie „W domu”. Myślę, że to też zmieni kształt tego, co będziemy grać w przyszłości. Teraz mamy zamiar jak najwięcej koncertować. Marzy nam się np. kilka kameralnych domówek, żeby pobyć blisko z ludźmi. Planujemy też premierę naszej płyty w Łodzi. 

Czekamy na termin. Dziękuję za rozmowę.

ZOBACZ TAKŻE


Polecane aktualności

fot. ŁÓDŹ.PL

Modernizacja zajezdni Chocianowice przyspiesza. Sprawdź, jak przebiegają prace [ZDJĘCIA]

red / ŁÓDŹ.PL

Prace na terenie 120-letniej zajezdni Chocianowice prowadzone są rzez firmę Budimex na obszarze… więcej

fot. ŁÓDŹ.PL

Mural z wizerunkiem Kazimierza Górskiego odsłonięty w Szkole Mistrzostwa Sportowego [ZDJĘCIA]

red / ŁÓDŹ.PL

Podczas rozpoczęcia roku szkolnego 2022/2023 w Szkole Mistrzostwa Sportowego im. Kazimierza… więcej

fot. ŁKS

ŁKS Łódź odpada z Pucharu Polski po emocjonującym meczu ze Stalą Mielec

JB / ŁÓDŹ.PL

Mogłoby się wydawać, że starcie drużyny z Ekstraklasy z pierwszoligowcem nie będzie obfitowało w… więcej

fot. Envato Elements

Powrót do szkoły - jak go przetrwać? Poradnik dla dzieci i rodziców

a.pe / ŁÓDŹ.PL

W czwartek, 1 września zaczyna się nowy rok szkolny. Przedstawiamy kilka wskazówek, które pomogą… więcej

fot. mat. pras.

Co robić w weekend w Łodzi? Najciekawsze wydarzenia w mieście [PRZEWODNIK]

red / ŁÓDŹ.PL

Spotkania ze sławami polskiej fantastyki, koncert Krystiana Ochmana, hity kinowe na Polówce - w… więcej

Kontakt