„Tutaj nie ma kompletnie pomysłu na granie”; „Nie tak miało być”; „Szok i niedowierzanie, jak można przegrać seta, prowadząc 18:11?”; „Wygrana w tym dwumeczu była obowiązkiem, biorąc pod uwagę, jak przeciętny był przeciwnik”. To tylko niektóre komentarze, jakie pojawiły się w mediach społecznościowych po przegranej ŁKS-u w Zagrzebiu. Przypomnijmy, że łódzki zespół był o włos od awansu do finału pucharu CEV, ale ostatecznie zakończył zmagania na ćwierćfinale. O porażce z Chorwatkami zdecydował złoty set.
Dla wielu zespołów polskiej Tauron Ligi dotarcie do ćwierćfinałów europejskich rozgrywek byłoby niebywałym sukcesem. Jednak nie dla Łódzkich Wiewiór. Tu apetyty było o wiele większe, budowane przez mocne transfery i silny zespół. Kibice mają prawo czuć się rozczarowani, bo ŁKS niedawno pożegnał się też z Pucharem Polski, a w lidze zdarzają mu się spektakularne wpadki. Co się dzieje z łódzkim zespołem? Czy w końcówce sezonu dalej szuka pomysłu na siebie?
Rozbudzone apetyty
Trudno powiedzieć, że oczekiwania kibiców wobec ich drużyny są na wyrost. Gdyby spojrzeć na to, kto gra w ŁKS-ie, można by śmiało uznać, że to jeden z najlepszych zespołów w lidze. Po ostatnim sezonie skład drużyny z al. Unii został całkowicie przebudowany. Zostały w nim tylko pewniaki, takie jak Klaudia Alagierska czy Krystyna Strasz. A dołączyły klasowe zawodniczki, m.in. aktualne mistrzynie Polski: Martyna Grajber i Paulina Maj-Erwardt, a także wicemistrzyni olimpijska Roberta Ratzke, obecnie jedna z najlepszych rozgrywających w Polsce. A mimo to taki skład potrafi przegrać z trapionym problemami Volleyem Wrocław, czy outsiderem jak MKS Kalisz. Wpadki zdarzają się ŁKS-owi zbyt często. Na początku sezonu można było jeszcze mówić o braku zgrania i budowaniu zespołu. Teraz już niewiele usprawiedliwia taką postawę.
Zmiana trenera?
Wśród kibiców i komentatorów sportowych coraz częściej pojawiają się głosy, że obecna sytuacja drużyny doprowadzi do zmian w sztabie szkoleniowym. Te głosy stały się jeszcze bardziej zasadne po ostatniej decyzji prezesa ŁKS-u Huberta Hoffmana, który odsunął trenera Michala Maška od prowadzenia pierwszego zespołu. Szkoleniowiec nie pojechał ze swoimi zawodniczkami do Zagrzebia, a drużynę poprowadził tymczasowo Michał Cichy. Na oficjalnej stronie klubu próżno szukać informacji o powodach takiej decyzji, a przede wszystkim zapowiedzi dalszych kroków. Komentarze ze strony działaczy są również tajemnicze. – Na ten moment mogę powiedzieć, że prezes odsunął trenera od treningów i teraz rozmawia z nim i jego agentem – mówi w rozmowie z Onet.pl dyrektor sportowa ŁKS-u Katarzyna Sielicka.
Ciągle w grze
Wszystko wskazuje jednak na to, że ŁKS wcale nie składa broni. Ostatnio, mimo problemów i wyników poniżej oczekiwań, klub ogłosił hitowy transfer. Potwierdził tym samym wcześniejsze nieoficjalne informacje o tym, że kontrakt z drużyną ma podpisać jedna z gwiazd włoskiej ligi. I tak rzeczywiście się stało. Wkrótce w biało-czerwono-białych barwach zobaczymy Valentinę Diouf, która niedawno rozwiązała kontrakt z Bartoccini Fortinfissi Perugia. To pokazuje, że działacze zdają sobie sprawę z błędów, jakie popełniają Łódzkie Wiewióry. Jednym z największych problemów jest mała skuteczność ataków. Nowa atakująca ma temu zaradzić. Należy też podkreślić, że sytuacja łodzianek w tabeli Tauron Ligii nie jest wcale beznadziejna. Obecnie zajmują 5 miejsce i do ścisłej czołówki tracą zaledwie 3 punkty. Mają jednocześnie do rozegrania jeszcze zaległy mecz z Pałacem Bydgoszcz. Zatem gra o medale w play-offach wydaje się pewna. Jeśli w najbliższym czasie gra łódzkiego zespołu się poprawi, wszystko będzie jeszcze możliwe.
