Nie ma jak u Brzozowskich! Historia cudownej rodziny zastępczej z Łodzi

Alicja i Andrzej od 19 lat tworzą dom dla dzieci po przejściach. – Niedawno koleżanka zapytała mnie, czy je kochamy. Przecież niektóre z nich nie mają poza nami nikogo innego. Jak moglibyśmy ich nie kochać? – pyta Pan Andrzej.

fot. arch. rodziny
Nie ma jak u Brzozowskich! Historia cudownej rodziny zastępczej z Łodzi
3 zdjęcia
fot. arch. rodziny
fot. arch. rodziny
fot. arch. rodziny
ZOBACZ
ZDJĘCIA (3)

Andrzej wypatrzył Alę na balkonie podczas „osiemnastki” ich wspólnej koleżanki. Pobrali się prawie 38 lat temu jako jedna z pierwszych par z liceum. Pani Alicja marzyła o matematyce stosowanej, ale zajęła się dziećmi: Kubą i Ewelinką. Pan Andrzej (po klasie fortepianu w szkole muzycznej) ukończył wychowanie muzyczne na UŁ. Zanim jednak został nauczycielem, spełnił wizję swojego taty. – Kiedy zaczął się mój poród, tata wcisnął mamę do auta piekarni, żeby szybko jechała do szpitala. Był przekonany, że w związku z tym zostanę piekarzem – opowiada pan Andrzej. I rzeczywiście – po studiach młody Brzozowski kupił piekarnię, a żona pomagała mu ją prowadzić. Dostawali nawet nagrody, a pan Andrzej został oficjalnie mistrzem piekarskim. 

Adopcja „chłopca z telewizji"

Interes zamknęli po 15 latach i wtedy pan Andrzej rozpoczął przygodę z uczeniem muzyki. Ponieważ przyjaźnili się z rodziną zastępczą, sami też postanowili skończyć takie szkolenie. Gdy zamieszkał z nimi 1,5-roczny Bartuś, ich Kuba miał 16 lat, a Ewelinka – 12. – Bartek niedowidział, niedosłyszał i miał rozszczep podniebienia. Do tego był malutki i wszystkich nas tym rozczulił – wspomina pani Ala. Dwa lata później dołączył do nich nowo narodzony Maciuś, a później Mariuszek. – Akurat prasowałam, gdy w telewizji leciał program o 5-latku z wodogłowiem, który całe życie spędził w szpitalu – opowiada. 

Miesiąc później chłopiec był już z nimi. I jest do dziś. Mariusz ma 21 lat, –14 dioptrii i wiele operacji neurochirurgicznych za sobą. Uczy się w szkole specjalnej. Brzozowscy wiedzą, że nigdy się nie usamodzielni i już do końca zostanie z nimi. 

Najgorszy kryzys w rodzinie zastępczej

Gdy ich syn wyjechał do pracy w Belfaście, a córka harfistka rozpoczęła studia muzyczne w Glasgow, mogli już w pełni zająć się rodzicielstwem zastępczym. Kilka lat później doświadczyli najgorszego z możliwych kryzysów. Ewelina zachorowała na raka. – Niemal od razu wiedziała, ile czasu jej zostało. Była z tym pogodzona. Ale my cały czas mieliśmy nadzieję, że wyzdrowieje – wspomina pani Ala. Do końca uczyła gry na harfie i koncertowała. Zmarła trzy lata temu w otoczeniu najbliższych. Bartkowi, Maćkowi i Mariuszowi, z którymi się wychowała, zapisała w testamencie część swoich oszczędności. – Przeżyłam jej odejście dzięki dzieciom. Bo musiałam się na nich skupić – mówi pani Ala.  

Przez 19 lat Pani Alicja i Pan Andrzej dali dom (tymczasowo lub na stałe) 15 dzieciom. Dwóm chłopcom towarzyszyli w procesie adopcji. Obserwowali także powroty dzieci do rodzin biologicznych. Nie wszystkie z nich skończyły się pozytywnie. Jedno z rodzeństw ponownie musiało uciekać z domu. 

Obecnie mieszkają z dziewięciorgiem dzieci w wieku od 13 do 21 lat. Wszystkie z nich doświadczyły opuszczenia, zaniedbań lub przemocy ze strony krewnych. 

Mąż od żartów i zakupów

Brzozowscy mają w domu stały podział obowiązków. Za odwożenie dzieci z niepełnosprawnościami do szkół odpowiada pan Andrzej. Za zakupy również, a jest ich sporo. Całą resztę załatwia jego żona. – Alusia lepiej dogaduje się ze starszymi dziećmi, a ja mam dryg do żartowania, więc potrafię zabawić te młodsze – opowiada pan Andrzej. Jeśli jeżdżą na wakacje, to dwoma autami i wtedy nawet nowofundland Dante podróżuje razem z nimi. 

– Ostatnio byłem na spotkaniu klasowym w 40. rocznicę matury i jedna z koleżanek zapytała mnie, czy kocham te dzieci. Przecież niektóre z nich nie mają poza nami nikogo innego. Jak moglibyśmy ich nie kochać? – opowiada pan Andrzej.

To oczywistość także dla Damiana, 20-latka po „samochodówce”, który zamieszkał z nimi, gdy miał 13 lat. – Wcześniej byłem u taty, u wujka, u babci, a później przyjechałem tu. Początki były trudne. Przez pół roku nie mogłem się przyzwyczaić do tego, że nie biegam samopas od rana do wieczora po podwórku, że ktoś za mnie decyduje, że nie okłamujemy siebie nawzajem. Teraz jesteśmy jak rodzina, a chłopaki są dla mnie jak bracia. Dużo dostałem. Co na przykład? Miłość i szczęście.

ZOBACZ TAKŻE


Polecane aktualności

fot. ŁÓDŹ.PL

Modernizacja zajezdni Chocianowice przyspiesza. Sprawdź, jak przebiegają prace [ZDJĘCIA]

red / ŁÓDŹ.PL

Prace na terenie 120-letniej zajezdni Chocianowice prowadzone są rzez firmę Budimex na obszarze… więcej

fot. ŁÓDŹ.PL

Mural z wizerunkiem Kazimierza Górskiego odsłonięty w Szkole Mistrzostwa Sportowego [ZDJĘCIA]

red / ŁÓDŹ.PL

Podczas rozpoczęcia roku szkolnego 2022/2023 w Szkole Mistrzostwa Sportowego im. Kazimierza… więcej

fot. ŁKS

ŁKS Łódź odpada z Pucharu Polski po emocjonującym meczu ze Stalą Mielec

JB / ŁÓDŹ.PL

Mogłoby się wydawać, że starcie drużyny z Ekstraklasy z pierwszoligowcem nie będzie obfitowało w… więcej

fot. Envato Elements

Powrót do szkoły - jak go przetrwać? Poradnik dla dzieci i rodziców

a.pe / ŁÓDŹ.PL

W czwartek, 1 września zaczyna się nowy rok szkolny. Przedstawiamy kilka wskazówek, które pomogą… więcej

fot. mat. pras.

Co robić w weekend w Łodzi? Najciekawsze wydarzenia w mieście [PRZEWODNIK]

red / ŁÓDŹ.PL

Spotkania ze sławami polskiej fantastyki, koncert Krystiana Ochmana, hity kinowe na Polówce - w… więcej

Kontakt