Oczywiście nierówna forma zespołu z al. Unii nie oznacza, że ŁKS nie liczy się w walce o medale. Historia nieraz już pokazała, że zdobycie nawet Mistrzostwa Polski możliwe jest z 4. czy 6. miejsca. Wszystko zależy od formy na koniec sezonu i postawy w play-offach. Tak było choćby w 2019 roku, kiedy to właśnie ŁKS okazał się najlepszy w Polsce, a po rundzie zasadniczej plasował się na najniższym stopniu podium. To jednak nie do końca może uspokajać kibiców, którzy musieli niedawno przełknąć gorzką pigułkę, oglądając porażkę swojej drużyny z ligowym outsiderem, czyli Energą MKS Kalisz. Wiewióry długo się zgrywały i traciły sporo punktów również podczas inauguracji sezonu.
Poważne rozmowy
Zespół jednak chyba zdaje sobie sprawę z błędów, jakie popełnia i z tego, że forma nie zawsze jest najlepsza. – Po meczu z Kaliszem miałyśmy długą rozmowę w szatni. Ostatnie wygrane były właśnie efektem tej rozmowy. Mam nadzieję, że to będzie proces długofalowy, a nie krótkotrwały – mówiła w rozmowie z klubowymi mediami kapitan ŁKS Paulina Maj-Erwardt.
Rozmowy chyba poskutkowały, bo w ostatnim w tym roku starciu z Radomką na parkiet wyszedł odmieniony zespół, który miał ambicję do gry i w trudnym spotkaniu zgarnął komplet punktów. Optymistką jest Martyna Grajber. – Bardzo chcę w to wierzyć, że ta najwyższa dyspozycja dopiero nadejdzie. Tylko sporadycznie pokazałyśmy, na co nas stać. Zespół o takim potencjale powinien prezentować się znacznie lepiej. Za nami już połowa rundy zasadniczej, więc trzeba jeszcze mocniej pochylić się nad tym, co nie funkcjonuje – mówiła w wywiadzie z Interią przyjmująca łodzianek.
Trzeba poprawić błędy
Problemami ŁKS z pewnością są obrona i przyjęcie. Przeciwniczki zbyt łatwo zdobywają punkty, nawet podczas wygranych spotkań. Przyznaje to także trener Michal Mašek, który po ostatnim wygranym meczu z Radomką rozmawiał z portalem Strefa Siatkówki. – Momentami graliśmy naprawdę bardzo dobrze w obronie i to, co nam ostatnio nie wychodziło, działało w tym meczu naprawdę fajnie. I blok, i obrona, i kończyliśmy nasze kontrataki – ocenił.
– Z zewnątrz widać, jakie elementy siatkarskie zawodzą, ale musimy głębiej poszukać źródła tych naszych problemów. Zawodniczki razem ze sztabem się nad tym głowią. Na pewno nie poddamy się i nie pozwolimy, by ŁKS grał poniżej oczekiwań. Za rzadko grałyśmy tak, jak się od nas oczekuje i jakie są możliwości drużyny. Dlatego musimy znaleźć sposób, by tej gry na najwyższym poziomie było jak najwięcej – mówi z kolei Martyna Grajber.
Gra w pucharach
To, co z kolei cieszy, to dobra postawa łodzianek w europejskich pucharach. Niedawno ŁKS awansował do ćwierćfinału Pucharu CEV i ma realną szansę zagrać w półfinale. W meczach z Węgierkami i Hiszpankami łódzkie zawodniczki nie pozostawiły wątpliwości co do swojej przewagi – wyraźnie kontrolowały spotkania i nie pozwalały rywalkom na zbyt wiele. To dobry prognostyk na kolejną część sezonu, który będzie bardzo intensywny. Teraz siatkarki mają chwilę wolnego i na święta wróciły do domu. Na boisku zobaczymy je dopiero 7 stycznia. I to od razu w hitowym starciu. Wtedy ŁKS zmierzy się liderem Tauron Ligi – Developresem Rzeszów.
