- Samorząd znów musi wyręczać rząd, bo to resort edukacji i premier odpowiadają za to, że zdesperowani nauczyciele zaczną masowy protest. Ile ostatecznie placówek w Łodzi do tego dołączy będziemy wiedzieć po referendum, ale chcemy się wcześniej do tego przygotować bo od minister Zalewskiej już niczego oczekiwać nie można – wyjaśnił Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi. - W sztabie będą reprezentanci wielu wydziałów magistratu i jednostek podległych miastu, a co dokładnie będą robić i czy w ogóle będą mogli pomóc dowiemy się po analizach prawnych. Do prawników należy określenie możliwości jakie mamy w zaistniałej sytuacji, jedno jest pewne: terminów egzaminów nie zmienimy.
Strajk zapowiadany jako bezterminowy ma się rozpocząć 8 kwietnia a już 10 kwietnia startują egzaminy gimnazjalne, a 15 kwietnia – na zakończenie nauki w szkole podstawowej. Terminy egzaminów ustalane są centralnie, ale za ich przebieg odpowiadają szkoły. Pojawia się pytanie co będzie w szkołach, w których nauczyciele będą strajkować? MEN usiłuje posiłkować się zmianą prawa, szykuje rozporządzenie pozwalające na czasowe zatrudnienie emerytowanych nauczycieli, ale…
- To nie jest takie proste, bo inne rozporządzenie mówi, że na egzaminie z matematyki nie może być nauczycieli tego przedmiotu, a z kolei sprawdzianu z języka polskiego nie mogą nadzorować nauczyciele polskiego, historii i innych przedmiotów humanistycznych – podkreśliła Dorota Gryta, wicedyrektor Wydziału Edukacji. – I emerytów nie ma znów tak wielu, poza tym pozostaje problem przedszkolaków, bo nauczyciele przedszkoli również zapowiedzieli udział w strajku. A kto wtedy zajmie się dziećmi?
Aby doszło do strajku musi być w każdej szkole, która dołącza do protestu referendum strajkowe i ponad połowa zatrudnionych musi być „za”. W Łodzi referendum ma być w przyszłym tygodniu, a więc po 20 marca będzie wiadomo jak wielu szkołom i przedszkolom grozi w kwietniu paraliż.
- Zażegnanie katastrofy, bo tym będzie strajk jest w gestii rządu, bo to ministerstwo ustala nauczycielskie pensje i wysokość subwencji jakie trafiają do samorządów. Tak je ustala, że średnio 20 miliardów złotych rocznie dopłacamy my, samorządowcy do tej subwencji – dodał wiceprezydent Trela.
Łódź w tym roku dostanie ponad 600 mln zł z MEN, a wydatki na edukację przekroczą 1,1 mld zł, a więc około 500 mln zł oświaty łódzki samorząd dopłaci z własnych środków.