Uciekł z getta, wyprodukował kilkaset filmów. Artur Brauner: łodzianin, który śnił o Hollywood

To historia nomen omen jak z filmu: miłość do kina, ucieczka z getta i całe życie poświęcone kinematografii. Życiorysem Artura Braunera można by obdzielić przynajmniej kilka osób.

fot. archiwum Arkadiusza Grzegorczyka
W ciągu ponad 60 lat pracy zawodowej Artur Brauner zrealizował prawie 300 filmów.
2 zdjęcia
fot. archiwum Arkadiusza Grzegorczyka
fot. mat. prasowe
ZOBACZ
ZDJĘCIA (2)

W jego biografii – jak w filmie – fakty przeplatają się z fabularną historią pełną niezwykłych zdarzeń. Artur Brauner urodził się w Łodzi 1 sierpnia 1918 roku w zamożnej żydowskiej rodzinie. Był synem hurtownika drewna Moshe Braunera i jego żony Brany. Nadano mu imię Abraham, jednak już w szkole nazywano go Arturem. Był utalentowany muzycznie, z pasją grywał na skrzypcach, śpiewał i komponował, ale jego największą miłością było kino...

Sen o fabryce snów

Nie mógł bez niego żyć. Nad łóżkiem wieszał zdjęcia filmowych bohaterów i pod byle pretekstem, używając nierzadko przedziwnych forteli, wymykał się z domu, by usiąść w ciemnych salach łódzkich kin „Luna”, „Casino”, „Splendid”, „Bajka” i oglądać filmowe przygody. Być może już wtedy pojawiły się pomysły przyszłego producenta, który sam będzie mógł wykreować na ekranie świat niezwykłych bohaterów westernów, horrorów, kryminałów, obrazów historycznych czy współczesnych opowieści. Droga do tych marzeń nie była jednak łatwa…

Po napaści Niemiec na Polskę Artur wraz z rodziną trafili do łódzkiego getta, skąd uciekli i przedostali się na teren ZSRR, gdzie udało im się przeżyć. Po wojnie Brauner postanowił wraz z bratem Wolfem wyjechać do Ameryki Północnej. Trafił jednak do Berlina i tam założył rodzinę oraz w zawrotnym tempie zaczął robić karierę, której początkiem było założenie w 1946 roku własnej wytwórni filmowej CCC-Film-Kunst. 

Od Fritza Langa do Winnetou

W ciągu ponad 60 lat pracy zawodowej Artur Brauner zrealizował prawie 300 filmów we wszystkich możliwych gatunkach. Produkował zarówno filmy artystyczne z Fritzem Langiem czy Vittorio de Sicą, jak i produkcje rozrywkowe: kina akcji, westerny, komedie, thrillery czy horrory. Warto choćby wspomnieć o dwóch częściach „Winnetou”, które były szlagierem lat 60. Promował m.in. takie gwiazdy, jak Romy Schneider czy Curt Jurgens. Zetknął się z największymi i najlepszymi twórcami światowego kina, lecz – co warto podkreślić – nigdy nie zapomniał o swym pochodzeniu i związkach z Łodzią. Był pierwszym zachodnim producentem, który wszedł na polski rynek filmowy. Już w 1958 roku z reżyserem Aleksandrem Fordem zrealizował „Ósmy dzień tygodnia". Efektem ich wspólnych działań były jeszcze trzy inne obrazy („Lekarz stwierdza”, „Pierwszy krąg”, „Jest pan wolny, doktorze Korczak”).

W latach 80. kontakty z Polską zaowocowały współpracą z Andrzejem Wajdą („Miłość w Niemczech”), Jerzym Hoffmanem („Wedle wyroków twoich”), Agnieszką Holland („Gorzkie żniwa” i „Europa, Europa”). Twierdził, że tak długo będzie produkował filmy, jak długo będzie w stanie podołać pracy: „W wielkiej miłości nie jest to żaden odosobniony przypadek, a film jest moją wielką miłością!”

Łódź mon amour…

Jednak drugą ważną miłością w sercu pana Artura pozostawało przez lata rodzinne miasto, o czym świadczą jego kontakty, wspomnienia i wizyty w Łodzi. Ostatni raz był tutaj w 2008 roku i tradycyjnie zatrzymał się w Grand Hotelu. Był typem „self-made-mana”, a może lepiej powiedzieć w tym wypadku – „lodzermenscha”. Niespotykanie obrotny, ambitny, uparty w dążeniu do celu, tytan pracy, mocno stąpający po ziemi realista, a przy tym szarmancki, o ujmującej osobowości, tworzący nieustannie urokliwy image. Zawsze elegancki, pełen radości życia, ze starannie wypielęgnowanym francuskim wąsikiem. Producent rodem z Łodzi stał się symbolem sukcesu i był jednym z najsprawniejszych europejskich menedżerów filmowych.

Podczas odwiedzin przed kilkunastu laty, gdy obchodził już swoje 90. urodziny, planował jeszcze film o łódzkim getcie pt. „Chińczyk”, który miał opowiadać historię niezwykłej miłości. Miałem potem okazję rozmawiać telefonicznie z panem Arturem, który nie zapomniał języka polskiego, a co więcej w trakcie wymiany korespondencji wysłał mi w kopercie płytę CD z piosenką o… Łodzi, a także tekst oraz odręczny zapis nutowy utworu. Słychać na nagraniu, jak przygrywając sobie na harmonii, śpiewa tam z rozrzewnieniem słowa: „Łódź, Łódź – miasto moich marzeń…” 

****

Dorobek artystyczny legendarnego producenta filmowego doceniła Rada Miejska w Łodzi, przyznając mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi podczas Światowego Spotkania Łodzian w 1992 roku. Artur Brauner zmarł w Berlinie 7 lipca 2019 roku w wieku prawie 101 lat! Sławny łodzianin ma swoją gwiazdę w Berlinie, ale może warto pomyśleć upamiętnieniu go także w Alei Gwiazd na Piotrkowskiej… 

ZOBACZ TAKŻE

Polecane aktualności

Pamiętamy i będziemy pamiętać! 84. rocznica Zbrodni Katyńskiej

Tomasz Walczak / BRP

„Piąta rano. Od świtu dzień zaczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!).… więcej

Rusza akcja "5 dla Ziemi"

MM / KS

Organizatorami tej charytatywnej inicjatywy z okazji zbliżającego się Dnia Ziemi (22 kwietnia) są… więcej

Kwiaty na imieniny Marszałka. Łodzianie złożyli hołd Józefowi Piłsudskiemu

Tomasz Walczak / BRP

Dochowując corocznej imieninowej tradycji członkowie Społecznego Komitetu Pamięci Józefa… więcej

Łódź na konferencji inaugurującej projekt „Partnerstwo: Środowisko dla Rozwoju”

MM / KS

Wydarzenie zostało zorganizowane pod egidą Ministerstwa Klimatu i Środowiska. więcej

Międzynarodowy Dzień Kobiet. Łódź pamięta o kobietach-bohaterkach

Tomasz Walczak / BRP

Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet przed pomnikiem-ławeczką Haliny Szwarc-Kłąb przedstawiciele… więcej

Kontakt