News

Łódzkie gawędy. Szukasz w Łodzi kupca? Szukasz na próżno. Wolny rozwój handlu

Zezwolenia były, ale handel jakoś nie chciał się kręcić. W dawnych czasach trudno było w Łodzi o nawet pojedynczego kupca...

fot. Envato Elements
Łódzki handel nie rozwijał się prężnie w pierwszych okresach rozwoju miasta.

Handel w Łodzi był w dawnych wiekach dość ograniczony z uwagi na konkurencję większych ośrodków w pobliżu, chociaż miasteczko miało od czasów lokacji zezwolenie na organizowanie jarmarków i targów. Zgodnie z przywilejem nadanym przez króla Jana Olbrachta z 1496 r. główne jarmarki łódzkie odbywały się zwykle na narodzenie NMP (8 września) i na św. Wojciecha (23 kwietnia). W XVII oraz na początku XVIII wieku jarmarki w Łodzi jeszcze się odbywały. Zjeżdżali na nie przeważnie chłopi z okolicznych wsi i trochę kupców z dalszych miasteczek. W drugiej połowie XVIII w. handlowe funkcje miasteczka prawie zupełnie zamarły, a wizytatorzy dóbr biskupich w 1770 r. stwierdzali z żalem: „Mają zezwolenie na sześć jarmarków i targ we wtorek, lecz wszystko to przez nich zaniechane upadło”. Słaby rozwój handlu powodował, że do końca XVIII w. nie było pośród kilkuset mieszkańców Łodzi zawodowych handlarzy. Z pewnością zajmowali się tym drobni kramarze lub sporadycznie któryś z mieszczan, co może sugerować np. nazwisko, a raczej przezwisko jednego z nich – „Kramarz”. Do końca XVIII w. nie było jednak w naszym mieście wyspecjalizowanej grupy kupców, a drobni rzemieślnicy przeważnie sami sprzedawali swoje wyroby. Dość powiedzieć, że zaledwie 50 lat później rozpędzała się już fabryczna Łódź, ruszył naprawdę wielki handel i pojawił się wielki pieniądz…

    Polecane aktualności

    No news available.
    Kontakt