Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek łodzianki miały trzy punkty przewagi nad Górnikiem Łęczna i Czarnymi Sosnowiec. Te drużyny mierzyły się dzisiaj w bezpośrednim starciu, więc podopieczne Marka Chojnackiego do meczu w Krakowie przystępowały ze świadomością, że w przypadku zwycięstwa będą wracały do Łodzi już jako mistrzynie Polski. Przy okazji chciały się też zrewanżować rywalkom za porażkę 0:2 z pierwszej rundy. I już po niespełna pięciu minutach gry objęły prowadzenie. Po składnej akcji w sytuacji sam na sam z bramkarką rywalek znalazła się Anna Rędzia i pewnym uderzeniem umieściła piłkę w siatce. Radość w ekipie gości trwała jednak tylko kwadrans. W 20. minucie po rzucie rożnym łodzianki we własnym polu karnym nie upilnowały Katarzyny Daleszczyk, a ta strzałem z jedenastego metra pokonała Oliwię Szperkowską.
Ta sytuacja wprowadziła sporo nerwowości w szeregi przyjezdnych. Po stracie gola łodzianki zaczęły grać chaotycznie i miały ogromne problemy z przedostaniem się na przedpole bramki akademiczek. Krakowianki z każdą minutę grały natomiast odważniej i przed przerwą to one były bliżej strzelenia drugiego gola. Pierwsza połowa zakończyła się jednak remisem 1:1.
Wśród licznej grupy łódzkich kibiców na trybunach stadionu Prądniczanki zasiedli m.in. dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego im. Kazimierza Górskiego Roman Stępień i prezes UKS SMS Janusz Matusiak. Ten ostatni od pierwszego gwizdka nie mógł ukryć zdenerwowania i mocno przeżywał każdą akcję. Podczas przerwy był jednak trochę spokojniejszy, gdyż otrzymał wiadomość, że w równolegle rozgrywanym meczu w Łęcznej Górnik bezbramkowo remisuje z Czarnymi. W tym momencie łodzianki były więc mistrzyniami Polski, jednak w obu spotkaniach zostały jeszcze do rozegrania drugie połowy, w których wyniki mogły ulec zmianie.
Walka w drugiej połowie
I zmieniły się niemal jednocześnie. Po godzinie gry w Łęcznej prowadzenie objął Górnik, a w Krakowie – TME SMS. Chwilę przed strzeleniem drugiego gola ekipa przyjezdnych miała ogromne pretensje do sędzi, która nie zastosowała przywileju korzyści i przerwała akcję gości w momencie, gdy łodzianki po raz drugi w tym meczu mogły stanąć oko w oko z bramkarką AZS UJ. Zamiast sytuacji sam na sam musiały się zadowolić rzutem wolnym z okolicy środkowej linii boiska i... zamieniły go na bramkę. Piłka trafiła przed pole karne do Dominiki Kopińskiej, a ta efektownym uderzeniem wpisała się na listę strzelczyń. Chwilę później mogła to zrobić ponownie, lecz tym razem po palcach interweniującej bramkarki futbolówka odbiła się od słupka.
Po trafieniu Kopińskiej łodzianki nie musiały już martwić się o wynik w Łęcznej. Korzystny dla siebie wynik utrzymały do końca i tym samym zostały mistrzyniami Polski!
Oficjalne świętowanie tego sukcesu zaplanowano na 29 maja. Tego dnia na obiekcie przy Milionowej w Łodzi w meczu ostatniej kolejki TME SMS podejmie Olimpię Szczecin. Mecz rozpocznie się o godzinie 10.15, a po ostatnim gwizdku łodzianki odbiorą puchar i złote medale mistrzostw Polski. Później zaczną rozpocznie się po mistrzowska feta.
AZS UJ Kraków – TME SMS Łódź 1:2 (1:1). Bramki: 0:1 Anna Rędzia (5), 1:1 Katarzyna Daleszczyk (20), 1:2 Dominika Kopińska (60). TME SMS: Oliwia Szperkowska - Jurina Enjo, Katarzyna Konat, Wiktoria Zieniewicz, Julia Kolis, Ernestina Abambila, Gabriela Grzybowska, Dominika Gąsieniec (61 Nadia Krezyman), Klaudia Jedlińska (83 Natalia Rohn), Anna Rędzia (90+3 Magdalena Dąbrowska) - Dominika Kopińska.