Poprzedni rekord – 89 dźwigów – przetrwał dwa lata, choć po jego osiągnięciu (sierpień 2019 r.) prorokowano, że to dopiero początek świetnej passy budowlanej. Może nie do końca tak wyszło, ale przyrost i nowy rekord świadczą o tym, że buduje się mnóstwo. Wprawdzie liczba żurawi nie jest może najdoskonalszym odzwierciedleniem aktualnej hossy w budownictwie. Nie na każdej budowie ich potrzeba. Są domeną inwestycji pnących się co najmniej kilka pięter w górę, gdzie ich wykorzystanie jest po prostu niezbędne. Ale jeśli nawet wziąć na to poprawkę, nadal jest ciekawie.

Jest ich coraz więcej

W lipcu 2008 r. żurawi pracowało w mieście 55, w październiku 2010 r. – 53, ale były też lata tak „chude”, jak rok 2013, kiedy ich liczba spadła do żałosnych 11... Rekord z 2014 r. wynoszący 59 dźwigów okazał się dość trwały. Przez trzy kolejne lata na łódzkich budowach pracowało ich jednocześnie najwyżej czterdzieści kilka. Pięćdziesiątkę udało się przekroczyć na stałe (przynajmniej jak na razie) dopiero z końcem lata 2017 r. Od tej pory żurawi prawie nieustannie przybywa. W styczniu 2018 r. było ich już 60. Liczbę 80 po raz pierwszy w historii odnotowano 16 lipca 2019 r. Nowy rekord, 93, to na razie łódzkie maksimum dziejowe. 

Gdzie są dźwigi? 

Według forumowiczów skyscrapercity.com na tę liczbę składa się 78 dźwigów na inwestycjach mieszkaniowych (najwięcej, aż 9, pracuje na dwóch inwestycjach przy ul. Wróblewskiego), 5 na komercyjnych (hotel, biurowce magazyny) i 8 na publicznych i infrastrukturalnych (m.in. kolejowe, drogowe, wyższych uczelni, gminna rewitalizacja).

Czy Łódź dobije do setki? Całkiem możliwe – w tym roku ma ruszyć kilka dużych inwestycji budowlanych.