Trzeci mecz „małego finału” przebiegał w większości pod dyktando gospodyń, czyli ŁKS-u. Emocji nie brakowało, ale ostatecznie zakończyło się wynikiem 3:1. Zanim jednak Łódzkie Wiewióry zaczęły kontrolować grę, musiały poradzić sobie z dobrą zagrywką między innymi Zuzanny Góreckiej, która wykorzystywała błędy w obronie gospodyń. Długo rozkręcała się rozgrywająca Roberta Ratzke. Dało to Budowlanym kilkupunktowe prowadzenie. Niestety, niebiesko-biało-czerwone zaczęły popełniać coraz więcej błędów. Siatkarki ŁKS-u potrzebowały raptem kilku chwil, żeby wejść na wysokie obroty. Zaczął pracować blok, a ataki Veroniki Jones-Perry były coraz mocniejsze. I losy pierwszego seta się odwróciły. W końcówce to gospodynie prowadziły 20:13 i zawodniczki Budowlanych nie miały już czego gonić.

Drugi set upłynął w zasadzie bez emocji. Ełkaesianki wykorzystywały swoje atuty i utrzymywały przez cały czas bezpieczny dystans. Dopiero w trzecim secie można było pooglądać dobrą siatkówkę. Kiedy już się wydawało, że Łódzkich Wiewiór nic nie zatrzyma, nagle obudziła się Paulina Damaske. Lepiej grać zaczęła też Monika Fedusio, a ŁKS się zaciął. Najpierw oddał prowadzenie, a później całą partię, przegrywając 23:25. Czwarta część spotkania udowodniła jednak, że ŁKS miał tylko chwilową zadyszkę i potrzebował złapać oddech. Do akcji wkroczyła włoska atakująca Valentina Diouf, która w poprzednich setach nie była zbyt widoczna. Zrehabilitowała się jednak w ostatniej partii, bo to głównie jej mocne ataki zdecydowały o zwycięstwie biało-czerwono-białych, a co za tym idzie o brązowym medalu.

Kolejny medal ŁKS

To już trzeci z rzędu brązowy krążek Mistrzostw Polski dla ŁKS-u, a piąty medal, odkąd wróciły do Ekstraklasy. Wszystko wskazuje na to, że łodzianki już na dobre zadomowiły się w czołówce polskich drużyn. Ostatni raz taką serię siatkarski ŁKS odnotował w latach 80., kiedy przez kilka lat nie opuszczał podium, zdobywając medal za medalem – jeden złoty, dwa srebrne i trzy brązowe. W przyszłym sezonie zatem Łódzkie Wiewióry staną przed szansą na pobicie tego rekordu.

Budowlani na 4. miejscu

Należy jednak też pochwalić Grot Budowlanych Łódź, mimo że druga łódzka drużyna ostatecznie uplasowała się w tym roku na 4. miejscu Tauron Ligi. Jednak przed sezonem niewielu przewidywało, że uda się zajść tak wysoko. Drużyna złożona głównie z bardzo młodych zawodniczek, w której nie było wielkich nazwisk, z powodzeniem walczyła z czołowymi klubami, a w końcówce sezonu biła się nawet o finał. Zabrakło nieco doświadczenia i umiejętności, ale w kolejnym sezonie wszystko jest przecież możliwe.

ŁKS Commercecon Łódź – Grot Budowlani Łódź 3:1 (25:18, 25:18, 23:25, 25:18)