Артыкул

Łodzianizmy. Brać na zeszyt, czyli gdy na zakupach brakuje gotówki

Długo przed wprowadzeniem kart kredytowych można było robić zakupy nie posiadając odpowiednich zasobów finansowych.

fot. Envato Elements
Nie zawsze za zakupy trzeba było płacić od razu. Czasem wystarczył zeszyt

Pisaliśmy już o borgowaniu zakupów w dawnej, robotniczej Łodzi, czyli braniu ich w sklepach na kredyt borg spłacany zwykle po otrzymaniu wypłaty z fabryki. Ale jeszcze bardziej popularną formą tego typu transakcji w trudnych czasach, choć doraźnie i przy mniejszych wydatkach, było tzw. branie na zeszyt lub – jak mówiono jeszcze – na kartkę, na książeczkę, książkę, czy po prostu na krechę. Sklepikarz wydawał towar i notował w zeszycie kwotę do zapłacenia przy następnej okazji. Nie było specjalnych formalności, bo przeważnie opierało się to znajomości mieszkańców i właścicieli lokalnych sklepów, a ponadto przy nierzetelnym spłacaniu nie można było potem korzystać z takiej pomocy.

Branie na zeszyt nie dotyczy aż tak odległych czasów, bo w latach 90. XX wieku, w dobie transformacji i głębokiego kryzysu na łódzkim rynku ta forma zakupów w osiedlowych sklepikach też była praktykowana, bo nieraz przychodziło żyć na krechę…

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ

Kontakt