Zanim widowiskowe wyścigi motorowe trafiły pod dachy hal kraju nad Wisłą, pasjonowali się nimi kibice w USA i Europie Zachodniej. Wśród podziwianych przez nich zawodników był Polak – Tadeusz „Taddy” Błażusiak, który w roku 2010 sięgnął po swój pierwszy tytuł mistrza świata. Do 2015 r. zdobył ich sześć, a punkty potrzebne do kolejnych triumfów zbierał m.in. w Atlas Arenie, która jako pierwsza w Polsce gościła uczestników SuperEnduro. W naszym kraju historia tych wyścigów rozpoczęła się 10 grudnia 2011 r. Inauguracja w łódzkiej hali była imponująca. Na widowni zasiadło prawie 8 tysięcy kibiców, którzy niesamowitą owacją przywitali Błażusiaka. „Taddy” odwdzięczył się znakomitą jazdą i przy ogłuszającym dopingu wygrał w Łodzi wszystkie trzy wyścigi finałowe. Po zawodach nie ukrywał swojego zadowolenia z możliwości jazdy przed własną publicznością.
Błażusiak w końcu pojechał w domu
– To były jedne z najlepszych zawodów w mojej karierze. Pierwszy raz miałem możliwość ścigania się przed polską widownią. Wiedziałem, że mogę spodziewać się dużego wsparcia, ale nie byłem gotowy na tak wspaniałe przyjęcie. Muszę przyznać, że byłem mocno wzruszony. Cała impreza była super. Organizator wykonał kawał dobrej roboty i śmiało można powiedzieć, że podołał wszystkim wymogom organizacji imprez na poziomie mistrzostw świata. Były to bardzo dobre zawody – mówił Błażusiak.
Atlas Arena podbiła serca zawodników
W kolejnych latach w Atlas Arenie odbyły się jeszcze trzy eliminacje MŚ w SuperEnduro. Po raz ostatni uczestnicy tych wyścigów pojawili się przy al. Bandurskiego 5 grudnia 2015 r. Przed tymi zawodami Błażusiak podkreślał, że dla wielu zawodników łódzka hala stała się ulubionym miejscem rywalizacji. Dlaczego? Powodem była jedna z cech konstrukcyjnych obiektu, umożliwiająca takie wyznaczenie trasy, by zawodnicy mogli wjechać na trybuny.
– To ewenement na skalę światową. Ścigam się od dziecka i czegoś takiego nigdzie indziej nie widziałem. To fajny znak rozpoznawczy. Jak mówi się o torze w Polsce, to wszyscy pamiętają ten wjazd po schodach, w niedalekiej odległości od kibiców, a później jazdę w dół. Jest to coś tak specjalnego, jak np. wyjazd za arenę w Las Vegas podczas Monster Cup – powiedział Błażusiak.
Przymusowa przerwa
Z tym słynnym zjazdem zawodnicy mieli się ponownie mierzyć kilkanaście miesięcy temu, w marcu 2020 r. W międzyczasie SuperEnduro odwiedziło Gdańsk i Kraków, jednak to Łódź miała być świadkiem wyjątkowego wydarzenia. Po raz pierwszy w historii w Polsce miała zostać rozegrana runda finałowa. Niestety, te plany zostały pokrzyżowane przez pandemię COVID-19. Rosnąca lawinowo fala zakażeń doprowadziła do wprowadzenia wielu obostrzeń, które zadecydowały o odwołaniu ubiegłorocznych zawodów i odłożyły w czasie powrót SuperEnduro do łódzkiej hali.
Enduro wraca do Łodzi
Dojdzie do niego w sobotę, 4 grudnia br. Tego dnia na bardzo wymagającym i jednocześnie widowiskowym torze ułożonym z ogromnych głazów, opon, bali drewna oraz tysiąca ton ziemi najlepsi z najlepszych rozpoczną walkę o kolejny tytuł mistrza świata. Lista startowa nadal owiana jest mgłą tajemnicy, jednak wiadomo już, że na starcie w Łodzi stanie przynajmniej trzech zawodników mających już na koncie główne trofeum. Jednym z nich będzie „Taddy” Błażusiak. Oprócz niego ścigać się będą: mistrz świata z roku 2018 Cody Webb oraz aktualny obrońca tytułu Billy Bolt.
Gdzie kupić bilety?
Bilety na grudniową imprezę można kupować na internetowych stronach – eventim.pl oraz e-bilet.pl. Oprócz normalnych wejściówek w sprzedaży są jeszcze ostatnie wolne miejsca z limitowanej puli biletów na paddock oraz sesję treningową. Dla najwierniejszych fanów SuperEnduro oznacza to jedno – możliwość spędzenia dnia przepełnionego motocyklowymi emocjami na najwyższym poziomie, na który składać się będą: poranna sesja treningowa, popołudniowa wizyta w paddocku zawodników oraz wieczorne wydarzenie główne!
