- Ten akwen jest nazywany pływackim Mont Everestem. W linii prostej ma 36 km, jednak ze względu na prądy dystans się zwiększa, a pływak pokonujący kanał wpław wyznacza trasę w kształcie litery S – wyjaśnia Ola.
Kanał La Manche jest wliczany do Korony Oceanów, którą tworzy siedem odcinków wytyczonych na czterech kanałach (Północny, La Manche, Molokai, Catalina) i trzech cieśninach (Cooka, Tsugaru, Gibraltarski). Jest również częścią potrójnej korony w pływaniu na wodach otwartych. By ją zdobyć trzeba przepłynąć maraton 20 Bridge wokół Manhattanu oraz kanały Catalina i La Manche. Łodziance pozostał więc już do pokonania tylko ten ostatni.
- To wyzwanie nie tylko długodystansowe, ale również termiczne, ponieważ muszę się liczyć z tym, że spędzę przynajmniej osiem godzin w wodzie o maksymalnej temperaturze 18°C. Przygotowując się do tego zadania trenuję na basenie Jedynki oraz pływam przez cały rok w zimnej wodzie na otwartych akwenach. Trening uzupełniam ćwiczeniami na lądzie – opowiada Bednarek.
Przeprawami przez kanał La Manche zajmują się dwie federacje. Pierwsze zapytanie dotyczące możliwości podjęcia próby przepłynięcia tego akwenu łodzianka wysłała pod koniec 2017 roku. Ostatecznie wyznaczono jej termin na lipiec 2021. Podczas płynięcia będzie ją asekurowała łódź, w której popłyną: kapitan wyznaczający trasę, obserwatorzy pilnujący, by przeprawa odbywała się zgodnie z przepisami oraz jedna lub dwie osoby z załogi łódzkiej pływaczki.
- Zanim jednak dojdzie do próby przepłynięcia La Manche należy jeszcze wykonać sprawdzian, polegający na pływaniu przez sześć godzin w wodzie o temperaturze 16°C – podsumowuje Aleksandra Bednarek.