Do tanga trzeba dwojga

Nie ma co ukrywać, że za łódzką odwagą idzie ryzyko, iż coś się nie powiedzie. Wasze miasto jest przecież wielkim eksperymentem w tym temacie – w skali kraju. Ale kto nie ryzykuje, ten w życiu nic nie osiąga.

Łódź miastem przemysłów kreatywnych? Co to oznacza dla Pana jako eksperta w obszarze przemysłów kreatywnych?

Po pierwsze, przede wszystkim fakt, że dla Łodzi jednym z jej ekonomicznych filarów jest wykorzystanie wielkiego potencjału drzemiącego w osobach kończących kierunki lub też szkoły wyższe o charakterze humanistycznym oraz artystycznym. Dzięki czemu miasto podchodzi do swojego rozwoju w sposób kompleksowy, a nie punktowy. Po drugie, warto zrozumieć, że nowoczesna gospodarka to nie tylko branża IT, biotechnologia, biomedycyna czy szeroko pojęty outsourcing. Po trzecie, należy znaleźć dla siebie specjalizacje, które są mocno eksponowane (film, design/fashion). Po czwarte, opłaca się być ośrodkiem, na którego doświadczeniu mogą uczyć się inne miasta, które zamierzają związać swój rozwój z przemysłami kreatywnymi.


Patrząc z perspektywy mieszkańca Szczecina, czym Łódź wyróżnia się na tle innych miast, budujących wizerunek w oparciu o wybrane branże sektora, kulturę czy sztukę?
 

Po prostu w waszym mieście zauważono, że kultura może mieć ogromny wpływ na rozwój miasta w wielu jego sferach, m.in: społecznej (rewitalizacja, tworzenie dobrego klimatu), ekonomicznej, budowaniu wizerunku, oraz turystyce. Na szczęście nie jest to wyłącznie pusty slogan. Odnoszę wrażenie, że to jest coś głębszego aniżeli czysty marketing, którego rola sprowadza się także do sprzedawania nieciekawych rzeczy w atrakcyjnej formie. W Łodzi dochodzi do przemiany. Dla przykładu w latach 90. słowo street art kojarzyło się w Polsce głównie z dwoma ośrodkami: Szczecinem oraz Warszawą. Obecnie prym w sztuce ulicznej wiedzie Łódź, dzięki świetnym działaniom fundacji Urban Forms. Jest to dostrzegane zarówno w kraju, jak i za granicą.

To właśnie w waszym mieście powstał Filmteractive – interdyscyplinarny festiwal, który według mnie jest polską odpowiedzią na prestiżowy South by SouthWest (SXSW) w Austin, w Teksasie. Do tego dorzucę parę słów o Łódź Design Festival – wydarzeniu, które wpisało się na listę wydarzeń związanych z projektowaniem i wzornictwem w Europie. Z kolei Łódź Film Commission stara się przyciągać kreatywne inwestycje (produkcje filmowe) zarówno z Polski, jak i zagranicy, wspierając tym samym rozwój lokalnego, kreatywnego biznesu. Oczywiście budowa Art Inkubatora – na tę chwilę jedynego w Polsce inkubatora przemysłów kreatywnych – jest także przykładem na to, że w Łodzi pojęcie znaczenia kultury dla miejskiego rozwoju przeszło z fazy (za)poznania do konkretnej realizacji. Pod tym kątem Łódź na tle innych polskich miast wygląda jak rozpędzony pociąg.


W co Łódź powinna zainwestować, aby w pełni wykorzystać potencjał kreatywny drzemiący w mieszkańcach, możliwych inwestorach, mikroprzedsiębiorcach?
 

Tę materię należy rozpatrywać w dwóch wymiarach. W pierwszym z nich należy zdiagnozować rolę oraz relację pomiędzy poszczególnymi podmiotami tworzącymi ten ekosystem, który składa się z: władzy samorządowej, uczelni wyższych razem z ośrodkami badawczo-rozwojowymi, otoczenia biznesu i samego kreatywnego biznesu, organizacji pozarządowych i instytucji kultury. Bez tego trudno zaplanować kolejne działania w tym zakresie.

Drugi wymiar mówi o dwóch wektorach: wewnętrznym i zewnętrznym. W pierwszym przypadku chodzi zarówno o stymulowanie rozwoju kreatywnych start-upów, jak i ściąganie inwestycji, które będą współpracować z istniejącymi już lokalnymi, twórczymi biznesami. Tak się dzieje w Nowej Zelandii, USA, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii w przypadku branży filmowej. Wektor zewnętrzny dotyczy działań proeksportowych dla łódzkich sektorów kreatywnych. Na przykład zabieranie przez władze miejskie za granicę przedstawicieli lokalnych, kreatywnych firm w ramach misji gospodarczej i tym samym ułatwianie nawiązywania nowych kontaktów i kontraktów. Do tego podmioty z otoczenia biznesu powinny zajmować się badaniem potencjalnych rynków, przygotowaniem analiz pod kątem trendów oraz rozwiązań w zakresie technologii czy też marketingu.


Czym Łódź mogłaby przyciągnąć Pana?

To trudne pytanie, gdyż jestem człowiekiem rodzinnym. Sama w sobie Łódź zafrapowała mnie swoim podejściem do konkursu na Europejską Stolicę Kultury 2016. Podobnie, jak to miało miejsce w Szczecinie, w waszym mieście inicjatywa wyszła od obywateli. Po drugie, to właśnie od was najmocniej promieniował entuzjazm i wiara w to, że Łódź zostanie Europejską Stolicą Kultury w 2016 roku. Pomimo że w tym okresie pracowałem w konkurencyjnym biurze, to miałem świadomość tego, że Łódź na to po prostu zasługuje. Patrząc na wymagania tego konkursu, była ona wprost idealnym kandydatem. Pomimo niepowodzenia (w żadnym wypadku nie można mówić o porażce), kultura w dalszym ciągu była ważnym elementem dla rozwoju miasta.

Macie Księży Młyn, który z pewnościa zostanie kreatywną dzielnicą. Czymś więcej aniżeli tylko wizytówką. Zbudowaliście świetny kompleks EC1 – unikatowy w skali Polski. Istne miasto kulturalno-naukowe. W tym roku oddacie do użytku Art Inkubator. W 2016 roku powstanie Akademickie Centrum Designu – kolejny pionierski ośrodek w kraju, w kontekście przemysłów kreatywnych, który rozszerzy tę materię o element badań i rozwoju. Pomijam już kwestię związaną z tym, iż często te przedsięwzięcia rodziły się w bólach, z mnóstwem problemów. Innymi słowy, gdyby nie brać rodzinnego pierwiastka pod uwagę, to z pewnością Łódź przyciągnęłaby mnie swoim rozmachem, odwagą inwestycyjną. Podoba mi się, że miasto serio traktuje sektory kreatywne, a nie są one wyłącznie kwiatkiem do kożucha.


Zajmuje się Pan problematyką sektora kreatywnego, analizuje dobre praktyki z Europy i świata. Jak Łódź wypada na tle miast europejskich czy światowych? Czy jest do któregoś z tych miast podobna?

Biorąc pod uwagę tylko ilość inwestycji w tę sferę, to szczerzę powiedziawszy nie zetknąłem się nigdy wcześniej z podobnym podejściem na świecie. No chyba że w Azji, gdzie w rozwój sektorów kreatywnych inwestuje się miliony, a nierzadko miliardy dolarów. Natomiast biorąc pod uwagę np. działalność Łódź Film Commission, to przypomina mi to nieco aktywność amerykańskiego stanu Luizjana. Także i on za pomocą wyspecjalizowanego podmiotu (Louisiana Entertainment) ściąga do siebie kreatywne inwestycje (produkcje filmowe i telewizyjne, tworzenie gier komputerowych, projekty muzyczne). Na świecie można także znaleźć odpowiedniki Księżego Młyna. I to zarówno w Belgii (Wallonia Creative District), jak i we Włoszech (CREATE). Szkocki Edynburg natomiast jest znany z Dzielnicy Literackiej.

Rozwiązania Łodzi są (w dobrym tego słowa znaczeniu) zlepkiem różnych realizacji, na które można natknąć się na świecie. A czasami Łódź wychodzi również naprzód. Moim zdaniem najlepszym tego przykładem jest powstające Akademickie Centrum Designu (ACD), którego rola będzie podwójna. Z jednej strony będzie to komercjalizacja rozwiązań dla lokalnych kreatywnych firm i podnoszenie ich konkurencyjności już w skali globalnej. Z drugiej zaś dzięki ACD Łódź uzyska wielką przewagę w branży powiązanej z przemysłami kreatywnymi, czyli w produkcji. Chociaż dzisiejsza Łódź nie jest już włókienniczym gigantem, ale za pomocą nauki ma ona szansę stworzyć kolejną gałąź smart manufacturing (innowacyjne rozwiązania w produkcji dla zagranicznych inwestorów), z którą będzie trudno konkurować azjatyckim państwom (będącym przede wszystkim atrakcyjnymi cenowo).

Czy Polska ma szansę stać się tygrysem Europy w zakresie kreatywności oraz innowacyjności i jaką rolę powinna w tym odegrać Łódź?

Oczywiście, że jest to możliwe. Jest to naprawdę realne. Ale jak to jest w pewnej piosence: do tanga trzeba dwojga. Innymi słowy, wszystkim zainteresowanym stronom powinno po prostu na tym zależeć – powinno się chcieć. Zdawać sprawę z tego, że przemysły kreatywne to inwestycja i innowacja. Trzeba rozpocząć od fundamentów, czyli stworzenia porządnej polityki kulturalnej. Edukacja to podstawa, bo bez tego rozwój przemysłów kreatywnych uschnie niczym drzewo bez korzeni. Poza tym w rozwój przemysłów kreatywnych musi być zaangażowane kilka ministerstw, m.in.: kultury, edukacji i szkolnictwa wyższego oraz gospodarki. O tworzeniu regionalnych, kreatywnych specjalizacji, klasteringu czy rozwijaniu sieci powiązań już nie wspomnę, bo to dalszy etap.

Jaką rolę może w tym wszystkim odegrać Łódź? Myślę, że może posłużyć jako przykład (wraz ze swoim doświadczeniem i dorobkiem) tego, że przemysły kreatywne oraz wpływ kultury na rozwój gospodarczy miast (i tym samym państw) to nie mrzonki, tylko fakty. Nie ma co ukrywać, że za łódzką odwagą idzie ryzyko, iż coś się nie powiedzie. Wasze miasto jest przecież wielkim eksperymentem w tym temacie – w skali kraju. Ale kto nie ryzykuje, ten w życiu nic nie osiąga. W szczególności, że macie dobre fundamenty, więc stopień ryzyka jest naprawdę minimalny.


Jakie rozwiązania przeniósłby Pan do Łodzi ze swojego rodzinnego miasta oraz z Łodzi do Szczecina?

Szczerze powiedziawszy, to Szczecin jest lata świetlne za Łodzią. Wynika to z dwóch faktów. Po pierwsze, z braku świadomości wagi kultury oraz przemysłów kreatywnych. Po drugie – co wiąże się z poprzednim – w strategii rozwoju mojego miasta sektory kreatywne nie są w ogóle uwzględnione. Są one ujęte dopiero na szczeblu wojewódzkim jako jeden z kilku filarów rozwoju regionu zachodniopomorskiego na najbliższe lata (2014-2020).

Pomimo nieprzyjaznych wiatrów w Szczecinie, warto zainteresować się tym, co robi Klaster Przemysłów Kreatywnych działający przy Północnej Izbie Gospodarczej. Promuje on tematykę przemysłów kreatywnych na łamach biuletynu „Zachodniopomorski Przedsiębiorca”. Zacieśnia on współpracę ze środowiskiem akademickim (Akademia Sztuki w Szczecinie). Organizuje szkolenia oraz wyjazdy na targi zagraniczne dla kreatywnych firm. Klaster stara się robić to, na co mu pozwalają warunki.

Marcin Niewęgłowski

Właściciel butiku komunikacyjnego OMG! PR, specjalista ds. public relations, mediów społecznościowych oraz przemysłów kreatywnych. Finalista konkursu British Council Young Creative Entrepre­neur 2012 (kategoria Media). Tematyką przemysłów kultury i przemysłów kreatywnych zajmuje się od kilku lat, realizując projekty dla takich miast, jak Łódź oraz Warszawa. Pisze o tym także na łamach bloga: http://cre­ati­ve­in­du­stries.co. Jego eksperckie teksty na temat synergii kreatywności, kultury, innowacyjności, ekonomii i biznesu można znaleźć m.in. na łamach „Gazety Finansowej”.

Polecane aktualności

Pamiętamy i będziemy pamiętać! 84. rocznica Zbrodni Katyńskiej

Tomasz Walczak / BRP

„Piąta rano. Od świtu dzień zaczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!).… więcej

Rusza akcja "5 dla Ziemi"

MM / KS

Organizatorami tej charytatywnej inicjatywy z okazji zbliżającego się Dnia Ziemi (22 kwietnia) są… więcej

Kwiaty na imieniny Marszałka. Łodzianie złożyli hołd Józefowi Piłsudskiemu

Tomasz Walczak / BRP

Dochowując corocznej imieninowej tradycji członkowie Społecznego Komitetu Pamięci Józefa… więcej

Łódź na konferencji inaugurującej projekt „Partnerstwo: Środowisko dla Rozwoju”

MM / KS

Wydarzenie zostało zorganizowane pod egidą Ministerstwa Klimatu i Środowiska. więcej

Międzynarodowy Dzień Kobiet. Łódź pamięta o kobietach-bohaterkach

Tomasz Walczak / BRP

Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet przed pomnikiem-ławeczką Haliny Szwarc-Kłąb przedstawiciele… więcej

Kontakt