Niespełna rok czekają kibice ŁKS-u na wyjazdowe zwycięstwo swojej drużyny w lidze. Trener Wojciech Stawowy przed meczem z Wisłą zapowiadał, że jego podopieczni będą chcieli z honorem pożegnać się z PKO BP Ekstraklasą. Niestety w Płocku nie było widać żadnej zmiany w grze łodzian, którzy doznali już 22. porażki w tym sezonie Ekstraklasy. W 19. minucie meczu fatalne zachowanie dwóch środkowych obrońców ŁKS-u wykorzystał Cillian Sheridan, który precyzyjnym strzałem pokonał debiutującego w bramce Dawida Arndta. Siedem minut przed przerwą „Nafciarze” po kolejnym błędzie łódzkiej obrony podwyższyli wynik. W drugiej połowie po zmianie stron gracze ŁKS zagrali odważniej, lecz brakowało dokładności i skuteczności na choćby jedno trafienie. Po wznowieniu rozgrywek łodzianie w siedmiu pojedynkach przegrali aż sześciokrotnie i zanotowali zaledwie jeden remis.
Do końca sezonu pozostały cztery kolejki i niewiele wskazuje na to, że ŁKS opuści ostatnie miejsce ligowej tabeli (21 pkt.). W piątek, 3 lipca do Łodzi przyjedzie Wisła, tym razem z Krakowa, która jest o krok od utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Początek spotkania na stadionie przy al. Unii zaplanowano na godzinę 18:00.
Wisła Płock – ŁKS Łódź 2:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Sheridan (19), 2:0 Tomasik (38).
ŁKS: Dawid Arndt - Jan Grzesik, Carlos Moros Gracia, Maciej Dąbrowski, Jan Sobociński (69’ Łukasz Sekulski), Maciej Wolski, Michał Trąbka, Przemysław Sajdak (59’ Pirulo), Ricardo Guima, Adam Ratajczyk, Jakub Wróbel (90’ Antonio Dominguez).
Niewiele więcej powodów do radości mają fani Widzewa – ich ulubieńcy kolejny raz (szósty w tym sezonie) przegrywają mecz, tracąc przy tym bardzo dużo goli. Już przy pierwszym rzucie rożnym wykonywanym przez graczy Górnika bramkarz Widzewa, Wojciech Pawłowski musiał wyjmować piłkę z siatki. Po chwili do wyrównania doprowadził Rafał Wolsztyński, który w ataku zastąpił pauzującego za kartki Robaka. W kolejnych minutach na boisku rządzili gospodarze. Łodzianie za to popełniali katastrofalne błędy w obronie, czego efektem były trzy stracone bramki. W doliczonym czasie pierwszej części gry Wolsztyński dał nadzieję na lepszy wynik - na przerwę widzewiacy schodzili z wynikiem 2:4. Po zmianie stron Wolsztyński skompletował hat-tricka i Widzew złapał kontakt z rywalem. Dalsze heroiczne ataki łódzkiej drużyny nie przyniosły jednak wyrównania i podopieczni trenera Marcina Kaczmarka w samym czerwcu doznali już trzeciej porażki.
Tylko dzięki słabej postawie rywali Widzew pozostał liderem tabeli mając na koncie 54 punkty. Dwa „oczka” mniej ma Górnik Łęczna, który kosztem GKS-u Katowice (51 pkt) awansował na miejsce dające bezpośredni awans do pierwszej ligi. Już w najbliższą środę łodzianie na stadionie przy al. Piłsudskiego podejmować będą Elanę Toruń (godz. 20.05).,
Górnik Polkowice – Widzew Łódź 4:3 (4:2)
Bramki: Opałacz (6), Sobków (18), Mucha (23), Radziemski (41) – Wolsztyński (14, 45+3, 50).
Widzew: Wojciech Pawłowski - Łukasz Kosakiewicz, Hubert Wołąkiewicz (31’ Sebastian Rudol), Daniel Tanżyna, Marcel Pięczek, Mateusz Możdżeń (69’ Marcel Gąsior), Bartłomiej Poczobut, Konrad Gutowski, Adam Radwański (85’ Robert Prochownik), Henrik Ojamaa (60’ Christoper Mandiangu), Rafał Wolsztyński.
