— Pożółkły skrypt z wykaligrafowanym pismem trafił w moje ręce w setną rocznicę urodzin mojego ojca – mówi Marian Fajbusiewicz. — To był rok 1999 – porządkowałem po śmierci matki mieszkanie rodziców. Nie wiedzieć do końca czemu, zaledwie przejrzałem, a właściwie przekartkowałem, te blisko 300 stronic. Niestety, nie zatrzymałem się na dłużej przy którejś z tych niezwykłych, jak się po latach okazało, opowieści. Być może stało się tak, ponieważ wtedy byłem u szczytu moich telewizyjnych sukcesów i zbagatelizowałem ten spisany niezwykle obrazowo dokument losów mojego przodka – wywodzącego się z żydowskiej biedoty.
Pracująca nad pozostawionym materiałem Emilia Wicepolska-Góralczyk zwraca uwagę na ton spisanych wspomnień:
— Zapis życia przed wojną zwykle jest krótszy, a rozbudowana jest tragiczna część dotycząca wojny, rozdzielenia rodziny i śmierci. U Mordki jest inaczej. Nie dowiemy się z niej detali o śmierci żony i syna, fragmenty dotyczące wojny zajmują proporcjonalnie mniej miejsca, możemy się domyślać, że to inny sposób radzenia sobie z traumą. Zamiast tego Mordka jak najwięcej chciał przekazać o utraconym, przedwojennym świecie.
O książce:
Mordcha i Klapitka – oba słowa brzmią równie tajemniczo. Tymczasem Mordcha to Mordechaj, po wojnie zaś – Marek. Klapitka natomiast to część Łodzi, która dla niego, chłopaka wychowującego się w ubogiej żydowskiej rodzinie na początku XX wieku, stanowiła cały świat.
W latach 70. XX wieku, już jako Marek, ojciec dwóch synów – Michała, znanego dziennikarza telewizyjnego, i Zbigniewa – zapragnął opowiedzieć im o swoim życiu i o Łodzi, która bezpowrotnie odeszła. O mieście, jakie zapamiętał z czasów, gdy chodził po gwarnych ulicach Klapitki, Bałut i jego centrum. Wspomina potworną biedę, jaką trudno wyobrazić sobie we współczesnych czasach, „maluje” relacje rodzinne i sąsiedzkie. Przywołuje zapomniane żydowskie zwyczaje i święta. Opisuje świat zapachów i smaków, których już nie poznamy.
W dalszej części opowieści przenosi czytelnika do czasu, gdy zaczął pracować, gdy został tkaczem i stał się działaczem związków zawodowych.
Wkrótce nadchodzi wojna – Mordcha trafia do Związku Radzickiego, który nie okazuje się mitycznym rajem. Mimo tych doświadczeń wciąż wierzy w sukces systemu, który jest utopią...
WSTĘP BEZPŁATNY — warunkiem uczestnictwa w wydarzeniu jest posiadanie aktywnej karty do Biblioteki Miejskiej w Łodzi (fiszki). Prosimy przygotować fiszkę przed wejściem na salę.
Więcej informacji: