Początek meczu mógł budzić pewne obawy. Łodzianki najwyraźniej potrzebowały czasu, żeby przyzwyczaić się do nowej hali i zyskać nieco pewności siebie. Pamiętamy przecież mecz pierwszej rundy z zespołem ze Stuttgartu, do którego zespół ŁKS-u podszedł zbyt spokojnie i zbyt nonszalancko. Na szczęście tym razem było inaczej, bo po etapie wzajemnego wyczuwania się drużyn, przyjezdne zaczęły wychodzić powoli na prowadzenie. Łódzkie Wiewióry sięgnęły po swoje największe atuty, jakimi są dobra zagrywka i blok. W końcówce pierwszej partii prowadziły już 7 punktami, więc trener Chiappini dał pograć mniej doświadczonym siatkarkom — Angelice Gajer i Anastazji Hryszczuk. To wygasiło nieco impet łodzianek, ale mogło pozbawić ich wygranej w całym secie.
Wszystko pod kontrolą ŁKS
Druga część meczu miała podobny scenariusz. Z początku wyrównana wymiana piłek i sukcesywne powiększanie przewagi przez siatkarki ŁKS-u. W ataku brylowała Klaudia Alagierska i Valendina Diouf. Włoszka zresztą okazała się później najlepszą zawodniczką całego meczu. Łodzianki odważnie grały w zagrywce, co od czasu do czasu kończyło się błędami. To ryzyko jednak się opłaciło. Dwa asy serwisowe zaliczyła brazylijska rozgrywająca Roberta Ratzke. Końcówka to znów pogoń gospodyń za wynikiem. Przyjezdne jednak miały wszystko pod kontrolą i zamknęły drugiego seta wynikiem 21:25.
Trzecia partia to już całkowita dominacja łódzkiej drużyny. Hiszpanki nie miały pomysłu na grę w ataku, nie potrafiły przebić obrony ŁKS-u i popełniały sporo błędów. To w efekcie dało 8-punktową zaliczkę przyjezdnym na koniec spotkania. Taką przewagę trudno zmarnować. Biało-czerwono-białe pozwoliły sobie urwać jeszcze tylko 5 punktów i w znakomitych humorach schodziły z parkietu.
Teneriefe La Laguna – ŁKS Commercecon Łódź 0:3
(17:25, 21:25, 17:25)