Wiceprezydent Łodzi Wojciech Rosicki na konferencji prasowej wprost mówił o niedotrzymaniu obietnicy przez premiera Mateusza Morawieckiego, który obiecał, że rachunki za prąd dla samorządów i spółek miejskich w 2019 roku pozostaną na poziomie z ubiegłego roku.
Tymczasem miasto w ramach Łódzkiej Grupy Zakupowej prądu szacuje wzrost kosztów samorządu na poziomie 12 mln zł w skali roku, a tylko MPK-Łódź aż o 13 mln zł. Podobnie znaczący wzrost kosztów energii elektrycznej podają prezesi miejskich spółek: ZWiK o 2 mln zł, Aquapark "Fala" o 800 tys. zł, a MAKiS o 500 tys. zł.
Prezes MPK Zbigniew Papierski powiedział, że wzrost o 13 mln zł oznacza dla spółki zagrożenie utraty płynności finansowej, a także wymusza znaczące podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej. Szef ZWiK Jacek Kaczorowski również potwierdził tego typu skutki dla odbiorców, bowiem koszty energii wzrosły w spółce z 2,5 mln zł w roku ubiegłym do 4,5 mln zł w tym roku. Prezes "Fali" Andrzej Piorek ma zapłacić rachunki za prąd o ponad 60 proc. wyższe, co musiałoby spowodować wzrost cen biletów na kąpielisko.
- Premier z mównicy sejmowej złożył publiczne przyrzeczenie, że ceny energii dla samorządów nie wzrosną, a podwyżki zostaną zrekompensowane. Mija jednak 5 miesięcy nowego roku, a miasto płaci dużo wyższe faktury za prąd, co wpływa w znaczący sposób na jego funkcjonowanie. Chcemy bronić mieszkańców Łodzi przed ewentualnymi podwyżkami biletów czy opłat komunalnych - podkreślił wiceprezydent Wojciech Rosicki.
Prezes Łódzkiej Spółki Infrastrukturalnej Tomasz Piotrowski stwierdził, że skoro premier nie kwapi się z dotrzymaniem obietnicy, Łódź, a może również inne samorządy powinny się zbuntować i od 1 czerwca 2019 roku zaczną płacić rachunki za energię na poziomie ubiegłorocznych cen, co być może zmobilizuje rząd do wydania stosownego rozporządzenia, zapobiegającego wzrostowi cen wielu usług komunalnych.