- Wykonawca zwrócił się do nas z prośbą o przedłużenie terminów. Jako główny argument podano przedłużające się prace związane z decyzją środowiskową. Musimy go zaakceptować i przyjąć do wiadomości. Argumentem niezależnym jest pogoda i warunki atmosferyczne – poinformował w środę na konferencji prasowej pierwszy wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela.
Dodał, że oprócz zmiany terminu zakończenia inwestycji na budowie nic złego nie dzieje. Do końca roku mają być zakończone prace przy instalacji konstrukcji dachowej nad trybunami, a cała budowa ma być w stanie surowym zamkniętym.
- Dzisiaj warunki nie są sprzyjające, a robota idzie niemal pełną parą. Są pracownicy, jest ciężki sprzęt. Wykorzystujemy każdy moment, aby ten stadion powstał na przyszły sezon żużlowy. Mam nadzieję, że mimo tych perturbacji i niezależnych od miasta sytuacji kibice czarnego sportu w 2018 roku będą mogli podziwiać drużynę Orła Łódź na tym nowym stadionie. To będzie piękny obiekt na 10 tys. widzów. Mam nadzieję, że zostanie wypełniony do ostatniego miejsca – powiedział Trela.
Wicedyrektor Zarządu Inwestycji Miejskich Katarzyna Mikołajec powiedziała, że aktualnie większość prac jest prowadzona wewnątrz obiektu. Są to prace instalacyjne i wykończeniowe. Dodała, że od wspomnianej przez prezydenta decyzji środowiskowej odwołało się wojsko, dysponujące terenami sąsiadującymi ze stadionem.
Obecny na konferencji prezes Klubu Żużlowego Orzeł Witold Skrzydlewski poinformował, że podczas wczorajszego zjazd prezesów I ligi, wszyscy uczestnicy jednogłośnie wyrazili zgodę na zamianę terminów i gospodarzy spotkań z udziałem łódzkiego klubu. Oznacza to, że w razie potrzeby w pierwszej rundzie Orzeł będzie mógł występować tylko na wyjazdach, a dopiero w rewanżach pojedzie na łódzkim torze.