Obchodząc 200 lat Łodzi przemysłowej nie sposób pominąć rocznicy podpisania umowy zgierskiej, która miała znaczenie dla całego procesu modernizacji ziem polskich. W sposób szczegółowy zostały tam sformułowane przywileje rządu dla osadników - fachowców sprowadzanych wówczas głównie z krajów niemieckich, ale również ich osobiste zobowiązania.
Z przedstawicielami pierwszych przedsiębiorców, którzy przybyli do Królestwa umowy podpisał komisarz wojewódzki Wydziału Administracyjnego Komisji Województwa Mazowieckiego Klemens Witkowski. Zobowiązał się w imieniu rządu do zapewnienia, przybyłym osadnikom, iż ci otrzymają w wieczystą dzierżawę place i ogrody. Mogli dostać plac ze stojącym już domem lub wysoką pożyczkę, jeśli zajmowali pustą parcelę. Ich powierzchnia była znaczna - określana na półtorej morgi (ok. 7,5 tys. m kw.). Pierwsze spłaty czynszu (10 złotych polskich od morgi) miały nastąpić po 6 latach. Drewno na dom otrzymywali bezpłatnie z rządowych lasów, a cegły po minimalnej cenie z rządowej cegielni. Plany domów były już przygotowane. Pomysłodawcą przedsięwzięcia był Rajmund Rembieliński, a umowę, jako pierwsi podpisali: Viertel – kupiec i fabrykant z Rogóźna, Saenger – farbiarz z Chodzieży, Teske – farbiarz z Szamocin (miasta znajdujące się wówczas w zaborze pruskim). Ze swej strony każdy osadnik zapewniał władze o podjęciu w ciągu 2 lat działalności gospodarczej. Mógł to być zwykły warsztat tkacki albo budowa murowanej farbiarni – zależnie od możliwości.
Umowa posłużyła za wzór dla innych miast. W Zgierzu wydzielono 246 placów dla sukienników, w Aleksandrowie - 216, w Gostyninie - 180. Łódź w tym gronie nie była największą osadą – przygotowano 184 place w powstającym Nowym Mieście na powierzchni 27 hektarów.
W Łodzi działki wydzielono wokół rynku (obecnie plac Wolności), wzdłuż traktu piotrkowskiego, a ogrody sukiennicze ulokowano we wschodniej części osady. Dom mieszkalny (mieszczący także warsztat pracy) miał zajmować część frontową działki z pozostawieniem wjazdu na podwórze. Osadnicy byli zobowiązani wybudować go w ciągu 2 lat od przybycia do miasta, według planów dostarczonych przez rząd. Pierwsze drewniane domy wzniesiono w 1823 roku i zamieszkali w nich tkacze z Zielonej Góry. W następnych latach wystawiono 30 domów murowanych. Były one kryte dachówką, a pięć okien wychodziło na ul. Piotrkowską.
Zwykle w domu znajdowała się sień, przelotowa izba mieszkalna, warsztat i kuchnia. Niektóre nowo powstające domy kryte były słomą lub gontem, ale tego drugiego sposobu nie akceptowały władze, ponieważ zagrażał on bezpieczeństwu, bowiem budulec ten był łatwopalny. Domy pozbawione były na ogół ornamentyki z wyjątkiem opasek okiennych i drzwiowych. Można mówić o ludowej i pragmatycznej architekturze Łodzi w początkach jej ery przemysłowej. Koszt budowy takiego domu zwykle przekraczał nieznaczne sumę 1500 ówczesnych złotych polskich, co było wartością około 300 gram złota, a gdybyśmy mieli pokusić się o przełożenie na obecną wartość, wyniosłoby około 70 tys. zł.
Za domem lub w niewielkiej odległości znajdowały się zabudowania gospodarcze i ogrody. W myśl koncepcji Rajmunda Rembielińskiego miały one dostarczać tkaczom i prządkom produkty żywnościowe, ale również zapewnić dobre warunki życia. Miasto tak zaplanowane miało łączyć pozytywne strony wsi oraz produkcji przemysłowej. W czasach umowy zgierskiej z 1821 roku te cechy harmonijnie łączyło. Było wygodne do mieszkania i dawało perspektywy. Ulicę Piotrkowską jednak od dróg wiejskich odróżniał monotonny stukot warsztatów, dochodzący z domów tkaczy. Tak przędła się nowoczesna Łódź…