Tym razem przeniesiemy się do czasu Wielkanocy 12-13 kwietnia 1925 roku.
Wyjazd do Zakopanego droższy niż odpoczynek za granicą, coraz trudniej o wygodne mieszkanie za rozsądną cenę. Rolnicy ciągle strajkują, ale przynajmniej kolejny koniec świata został odłożony – kometa Orkisza szczęśliwie omija nasz glob. „Bocian w więzieniu!” – fake newsy atakują, a dorożkarze ze złością i strachem patrzą na nowego przewoźnika na rynku – tym razem to dorożki samochodowe. Rozpoczęła się kolejna miejska inwestycja – kanalizacja – ale kiedy (i czy w ogóle!) się skończy?
Brzmi znajomo? Ale to nie 2025 rok, tylko łódzki krajobraz sprzed 100 lat, z Wielkanocy 1925 roku!
„Święta były (jak się w Łodzi powszechnie wyrażają) dosyć „udane”. Nie były one udane zupełnie, bo w nadłódczanym grodzie, który nosi na sobie niezatarte piękno stagnacji, nic się udać doskonale nie może”.
Inaczej w okresie Wielkanocy bawi się centrum, inaczej krańce miasta. Na Piotrkowskiej widok standardowy: żona w modnych jedwabiach, a mąż w starym palcie, podczas gdy na Bałutach słychać głośny huk wystrzałów z kalichlorku i dźwięki zabaw, obracających się w karczemne awantury. W niedzielę wielkanocną wszyscy jednak zgodnie ruszą do pobliskich kościołów na poranną rezurekcję. Kolejny punkt, który połączy wszystkich łodzian – uroczyste rodzinne śniadanie wielkanocne, co jednak z niestrawnością po 40 dniach postu uwieńczonych sutym posiłkiem? Mamy i na to rozwiązanie! Nie dla wszystkich świąteczny czas zakończy się dobrze – wielkanocne podarunki to także rany kłute i sińce po bójkach!
My zajrzymy do mieszkania rodziny Ganterów, którzy zgodnie z tradycją protestancką nie pójdą święcić koszyczka, ale najmłodsi członkowie rodziny będą poszukiwać ukrytych prezentów. Alfons Ganter, ojciec rodziny, pracuje jako rzeźnik – okres wielkanocny jest dla niego wyjątkowo pracowity, ale i opłacalny. Nie zdziwcie się więc, kiedy w mieszkaniu poczujecie upajający zapach wędzonej kiełbasy. Zanurzcie się razem z nami w niezgłębiony wir tradycji, zabobonów i zwyczajów wielkanocnych. Dowiecie się, jak dawni łodzianie świętowali ten okres, ale odpowiemy także na o wiele trudniejsze pytania:
Dlaczego pod jednym z kościołów rozbił się rzucony z wieży garnek z popiołem i kotem w środku?
Ile chleba, kiełbasy i wódki należy zabrać na wielkanocne włamanie do składu fabrycznego?