Są czasami takie mecze, które sprawiają pozory starcia drużyn grających w zupełnie innych dyscyplinach. Tak było właśnie w przypadku starcia ŁKS z #Volley Wrocław. Po stronie zawodniczek z Łodzi było widać pewność siebie, umiejętności i doświadczenie. Po stronie siatkarek z Wrocławia głównie dezorientację. Co ciekawe trener Alessandro Chiappini, żeby to osiągnąć, nie musiał nawet wystawiać najsilniejszego składu. Pauzowała Klaudia Alagierska, czyli podstawowa środkowa gospodyń. Nic to jednak nie zmieniło w grze Wiewiór. Doskonale zastąpiła ją Julita Piasecka, której zagrywka w znacznej mierze przyczyniła się do wysokiej wygranej w pierwszym secie i prowadzenia w drugim. Znacząco pomogły także przyjezdne, których ataki w ogóle nie sprawiały kłopotów biało-czerwono-białym, dlatego na boisku pojawiły się kolejne młode zawodniczki.
Miażdżąca zagrywka ŁKS
Trzeci set dobitnie pokazał, że zagrywka stanowi o sile łódzkiego zespołu w tym sezonie. Do tego szczelny blok i mamy prostą receptę na sukces. Serwowała Ratzke, blokowała Gryka, a atakiem zajęła się Górecka. To trio było nie do zatrzymania. Nie bez znaczenia była też postawa włoskiej atakującej, czyli Valeniny Diouf. W trzeciej partii #Volley nie mógł nawet nawiązać kontaktu z gospodyniami i przegrał ją do 15.
Czas na turniej finałowy
W turnieju finałowym ŁKS zmierzy się teraz z wicemistrzyniami kraju, czyli Developresem Rzeszów. Przypomnijmy, że już raz w tym sezonie łodzianki pokonały Rysice 3:2. To daje nadzieję, że Wiewióry będziemy mogli oglądać w finale. Z kolei Budowlani, zgodnie z przewidywaniami, zmierzą się z mistrzyniami Polski, czyli Chemikiem Police. Na turniej finałowy będziemy jednak musieli trochę poczekać. Zaplanowano go dopiero na początek kwietnia.
ŁKS Commercecon Łódź – #Volley Wrocław 3:0
(25:19, 25:16, 25:15)
