Pytanie zaś kieruje do wojewody łódzkiego, który odpowiada za system ratownictwa. We wrześniu, przez nawet 10 dni Łódź, czyli 700- tysięczne miasto będzie obsługiwał tylko jeden Szpitalny Oddział Ratunkowy - w miejskim szpitalu im. Jonschera przy ul. Milionowej. I nie jest to pierwsza taka sytuacja w tym roku.
- W Łodzi są trzy SOR - mówi Adam Wieczorek. - Jeden z nich, w ul. Spornej, przyjmuje tylko dzieci. Zaś drugi, w szpitalu Kopernika, już był w tym roku zamknięty. A we wrześniu sytuacja się powtórzy, ponieważ w placówce trwa remont. Co oznacza, że 700-tysięczne miasto będzie obsługiwane przez SOR, w którym pracuje dwójka lekarzy, cztery pielęgniarki i który posiada 12 łóżek. Dane są zatrważające. Oddział, który został zaprojektowany na 15 tysięcy pacjentów rocznie - do dziś przyjął już 17 tysięcy osób. Oczywiście, lekarze, pielęgniarki z Jonschera wezmą na siebie ten trud. Ale cudów nie ma - osoby, które powinny być przyjęte natychmiast - mogą czekać.
Przewodniczący Komisji Ochrony Zdrowia liczy na to, że wojewoda z Narodowym Funduszem Zdrowia poczyni kroki, by w mieście było więcej SOR.
- W porównywalnym wielkościowo do Łodzi Krakowie funkcjonuje 6 oddziałów ratunkowych - w tym 1 dziecięcy - wylicza. - Wrocław - 4 oddziały. Poznań i Gdańsk mają po 3 oddziały ratunkowe.