- Podobne projekty działają już niejednym mieście. Najbliższy Łodzi jest Tomaszów Mazowiecki. Systemy tego typu wykorzystuje się np. w województwie małopolskim. Za pomocą aplikacji można dotrzeć do informacji dotyczących pyłów zawieszonych, temperatury, ciśnienia atmosferycznego. Dowiemy się także, w jakich miejscach i w jakim stopniu powietrze jest przydatne do oddychania – tłumaczy Marcin Chruścik.
Bartłomiej Dyba-Bojarski podkreśla, że to bardzo ważne informacje dla lokalnej społeczności.
- Miasto będzie wiedziało, gdzie ten problem jest najpoważniejszy i gdzie należy przystąpić do odpowiednich działań, żeby go rozwiązywać. Wzrośnie również świadomość mieszkańców dotycząca tego tematu. Głównym źródłem zanieczyszczenia jest pył zawieszony. W Łodzi wynika to z niskiej emisji, pieców grzewczych używanych w domkach jednorodzinnych i kamienicach – mówił Bartłomiej Dyba-Bojarski.
Jak tłumaczy Krzysztof Honkisz, szef miejskiego zespołu, który zajmuje się kwestią smogu, a w którego skład wchodzą również radni Rady Miejskiej w Łodzi oraz wykładowcy łódzkich uczelni twierdzi, że miasto nie będzie tworzyło stacjonarnych punktów badania jakości powietrza ponieważ byłoby to... dublowaniem pracy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. WIOŚ podaje takie dane nie tylko na swojej stronie. Można pobrać również bezpłatną aplikację na telefon, która pozwala śledzić jakość powierza w każdym zakątku kraju - również w Łodzi.
Natomiast miasto zaplanowało uruchomienie mobilnych stacji badania jakości powietrza. Niezbędna procedura jest w toku.
Ponadto przypomnijmy, że miasto przeznaczyło środki na działania mogące realnie poprawić jakość powietrza w mieście. W tym roku oraz w kolejnych dwóch skierowało po 3 miliony złotych na dofinansowanie dla mieszkańców, którzy będą chcieli wymienić swój piec węglowy na ekologiczne źródło ogrzewania i przyłączyć się do sieci cieplnej lub gazowej.