W dniach 82. rocznicy likwidacji Zigeunerlager hołd ofiarom niemieckiego okrucieństwa złożyli przedstawiciele władz miasta, duchowieństwa, instytucji publicznych oraz społeczności romskiej. W strugach deszczu złożono kwiaty przed tzw. Kuźnią Romów przy ul. Wojska Polskiego.
- To miejsce wiążące historię Romów i Sinti z historią Polski. Nasze ścieżki splątały i wiązały się z jej historią. Zarówno tam, gdzie były tragedie, jak i tam gdzie były radości, byli też Romowie. Nie lubię tego miejsca, ale czuję się w wielkim obowiązku żeby tutaj być. I dopóki mogę, będę uczestniczyła w takich uroczystościach i będę przypominała o tym miejscu - przypomniała Krystyna Markowska, przedstawicielka społeczności romskiej.
- Naszym obowiązkiem, jako przedstawicieli społeczności, za którą jesteśmy odpowiedzialni jest dbać o pamięć o takich wydarzeniach. By stała się ona też przestrogą dla kolejnych pokoleń. Jeden z największych obecnie autorytetów, Marian Turski mówił, by >> nie być obojętnym <<. Wydarzenie, które dziś upamiętniamy jest wynikiem fanatyzmu i tego, że dobrzy ludzie w porę nie postawili tamy złu. I choć nie zbawimy całego świata, to poprzez przypomnienie o pamięci wydarzeń tragicznych, mogą one stanowić lekcję na przyszłość i sprawiać, by świat stawał się o odrobinę lepszy - powiedział wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik.
Kuźnia Romów to jeden z nielicznych budynków, jaki pozostał po dawnym cygańskim podobozie, który funkcjonował niecałe trzy miesiące. Osiedleni w nim żyli w nieludzkich warunkach. Stłoczeni byli na niewielkiej przestrzeni, otoczonej głęboką fosą i zasiekami z drutu kolczastego. Bez naczyń, łóżek i toalet. Wkrótce po zasiedleniu w obozie wybuchła epidemia tyfusu. Niemieckie władze podjęły decyzję o szybkiej likwidacji Zigeunerlager i wysłaniu jego mieszkańców do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem.