Michał Olejniczak, radny Rady Miejskiej w Łodzi: Za rządów PiS Łódź miała najwięcej ministrów w historii, ale ich dorobek dla naszego miasta jest mizerny. Zbigniew Rau jest nikim innym jak człowiekiem widmo. Wszyscy o nim słyszeli, ale nikt go w Łodzi nie widział. Nie przypominamy sobie, by Zbigniew Rau kiedykolwiek walczył o interesy łodzian, a miał ku temu wszystkie potrzebne narzędzia. Zamiast tego skompromitował miasto w aferze wizowej. Podobnie pracował dla mieszkańców Piotr Cieplucha. Zamiast pomagać łodzianom, chociażby poprzez Fundusz Sprawiedliwości, to wolał bawić się w celebrytę w Internecie. Nie ma co się dziwić. Przecież pieniądze z funduszu nie miały być dla mieszkańców, a dla zaprzyjaźnionych polityków.
Emilia Susniło-Gruszka, radna Rady Miejskiej w Łodzi: Niestety ministrowie z Łodzi pomimo swoich wpływów nie zrobili zbyt wiele dla miasta. Waldemar Buda kandydował nie tylko na posła, ale przed laty również na prezydenta miasta. Wiele obiecywał w ostatnich latach. Fundusze unijne, mieszkania, remonty. Niestety niewiele się z tych obietnic spełniło. Wisienką na torcie jest brak tunelu pod ul. Widzewską. Wiele o nim mówił, ale niestety na tym się skończyła jego aktywność.
Marcin Hencz, radny Rady Miejskiej w Łodzi: Na koniec trzeba wspomnieć o Włodzimierzu Tomaszewskim. Były wiceprezydent robił nam długie wykłady na sesjach rady miejskiej, jak powinien wyglądać samorząd. Jak już się dostał do rządu, to nic ze swoich obietnic nie spełnił. Składaliśmy projekt ustawy o rewitalizację łódzkich zabytków. Włodzimierz Tomaszewski uważał, że wie lepiej jak przeprowadzić taką inwestycję, dlatego złożył własny projekt. Niestety jest niewiarygodny nie tylko dla nas, ale również dla PiS. Dlatego ani jeden, ani drugi projekt nie został urzeczywistniony. Podsumowując. Może to była największa reprezentacja ministerialna w historii łódzkiego samorządu, ale przyniosła ona najgorsze efekty.