Walczyć czy nie walczyć?
Pierwsze informacje o Powstaniu Listopadowym dotarły do Łodzi na początku grudnia 1830 roku. Należy podkreślić, że wielu łodzian nie rozumiało celów politycznych powstania, ponieważ nie było ono poprzedzone żadną szerszą akacją spiskową. Dominowały więc postawy niepewności i wyczekiwania.
Odbyło się zebranie zamożniejszych mieszkańców, w którym uczestniczyli burmistrz Karol Tangermann, pastor F. Metzner, przedsiębiorcy August Rundzieher oraz Tytus i Wilhelm Kopischowie. W wyniku narady odmówili oni płacenia podatków i przystąpili do szerzenia antypolskiej propagandy. Zdecydowali, że będą bojkotować powstanie, ale ze względu na niepewną sytuację zachowają do czasu pozory lojalności. 19 grudnia 1830 roku pastor Metzner wygłosił w kościele św. Trójcy na Nowym Rynku kazanie ostro potępiające akcję powstańczą. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia zebrali się chłopi i mieszczanie łódzcy uzbrojeni w kosy i ruszyli na Rynek Nowego Miasta, gdzie przerwano odbywające się nabożeństwo ewangelickie. Burmistrzowi Tangermannowi udało się jednak zapobiec rozlewowi krwi, ale niebawem został odwołany ze stanowiska.
W lutym 1831 roku, gdy armia rosyjska przekroczyła granice Królestwa i posuwała się w kierunku Warszawy, w Łodzi zapanował popłoch. Niemcy uzbrojeni w piki, pałasze i broń palną gromadzili się na rynku Nowego Miasta. Polacy zaczęli ściągać jazdę powstańczą z okolicy Łodzi. Kopisch, widząc, że zanosi się na krwawą rozprawę, wstrzymał zapędy Niemców.
Na pomoc powstańcom
Przez cały niemal okres powstania działania bojowe toczyły się z dala od Łodzi, a mieszkańcy byli odsunięci od bezpośrednich działań militarnych. Mieszczaństwo oraz niewielka grupa inteligencji założyli jednak Komitet Obywatelski, którego celem było zbieranie datków, broni i odzieży na rzecz wojska narodowego. Łódzki chirurg Karol Keller wraz z kilkoma łodzianami zaciągnęli się w szeregi armii. Trzech łódzkich ślusarzy wyjechało do warszawskiego arsenału i tam pracowało przy naprawie uzbrojenia. Prowadzono skuteczne zbiórki na umundurowanie i wyposażenie wojsk powstańczych. Większość mężczyzn w wieku 18–45 lat została włączona do służby w Straży Bezpieczeństwa, której zadaniem było zapewnienie porządku w mieście. Aż 63 procent mieszkańców miasta było zbyt biednych, żeby płacić podatki na rzecz Rządu Narodowego, więc spłacali je pracą przy szyciu mundurów czy sakw.
W Powstaniu Listopadowym brał udział ojciec Marii Piotrowiczowej (poległa w Powstaniu Styczniowym, dziedziczka podłódzkich dóbr), Zygmunt Rogoliński. Wystawił on własny poczet zbrojny i kilkukrotnie był ranny. Wuj Marii, Józef Badeński, należał do spisku inicjującego Powstanie Listopadowe w Warszawie.
Działalność Komitetu ustała wraz z pojawieniem się wojsk rosyjskich w okolicach naszego miasta w sierpniu 1831 roku.
Represje uderzają w łódzki przemysł
Nastroje oczekiwania i lęku dawały się wyraźnie odczuć wśród mieszkańców Łodzi. Wtedy ponownie ujawniła się antypowstańcza postawa znacznej części osadników pochodzenia niemieckiego, którzy złożyli dowództwu wojsk rosyjskich wiernopoddańczy adres i propozycję pomocy w „uśmierzaniu zbuntowanych”, a upadek powstania oznaczał „zniesienie wszelkich śladów rewolucyjnego rządu”. Administracja w miastach podporządkowana została naczelnikowi wojennemu, a jej zadaniem było realizowanie wytycznych rządu rosyjskiego, w tym m.in. rozbrojenie mieszkańców, zaspokojenie potrzeb carskiego wojska, egzekucja podatków i opłat, zahamowanie eksportu sukna do Rosji i reorganizacja szkolnictwa na wzór rosyjski. Łódź odczuła nowe cła na eksport wyrobów na rynek cesarstwa oraz restrykcyjny system policyjny. Wprowadzono również zakaz tranzytu towarów z Królestwa do Chin. Fabrykant Tytus Kopisch stracił 5-letni kontrakt na dostawę płótna lnianego dla wojska. Łódź przed dramatyczną stagnacją uratowało jednak zróżnicowanie produkcji. Jeszcze przed powstaniem dynamiczne rozwijał się przemysł bawełniany. Po powstaniu stał się dominująca gałęzią produkcji dzięki taniości, jakości i gustowności swoich wyrobów oraz dzięki rosnącemu popytowi wewnętrznemu. Społeczeństwo polskie, przybite klęską, starało się jednak nie prowokować władz rosyjskich, a prorządowe nastawienie ujawniała tworząca się powoli łódzka burżuazja.
Bohater powstania pochowany na łódzkim Starym Cmentarzu
Na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej w Łodzi znajduje się pomnik nagrobny Wojciecha Feliksa Zarzyckiego – uczestnika walk z lat 1830-1831, który swoje ostatnie lata spędził właśnie w naszym mieście.
W chwili wybuchu Powstania Listopadowego był w słynnej Szkoły Podchorążych. Wziął udział w bitwie pod Olszynką Grochowską. Po zakończeniu powstania musiał udać się na emigrację do Francji. Dzięki konotacjom rodzinnym (ślub jego siostry z rosyjskim arystokratą) mógł wrócić na tereny dawnej Rzeczpospolitej. Zamieszkał m.in. w dworku pod Turkiem. Tam zastało go Powstanie Styczniowe. Jego starszy syn wziął w nim udział, a sam Wojciech Feliks Zarzycki pomagał powstańcom. Za to majątek dworski skonfiskowany i rodzina musiała wyemigrować do Łodzi. W naszym mieście Wojciech Feliks Zarzycki zmarł w wieku 85 lat i został pochowany na Starym Cmentarzu.
Wnukowie Wojciecha Feliksa Zarzyckiego również poszli w ślady dziadka. Starszy z nich wstąpił w 1914 roku do Legionów Polskich, brał udział w I wojnie światowej oraz wojnie polsko-bolszewickiej z lat 1919-1921. W tej samej wojnie, uczestniczył jego młodszy brat.
Kwiaty dla bohatera
Z okazji 195. rocznicy wybuchu Powstania Listopadowego na nagrobku Wojciecha Feliksa Zarzyckiego złożono kwiaty i zapalono znicze. W uroczystościach w imieniu Prezydent Miasta Łodzi Hanny Zdanowskiej udział wziął Pełnomocnik ds. Dziedzictwa Łodzi Mariusz Goss. Ponadto wiązanki kwiatów i zniczy zapalili przedstawiciele władz wojewódzkich, Towarzystwa „Strzelec” oraz Łódzkiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej. O historii Wojciecha Feliska Zarzyckiego opowiedział dr Tadeusz Bogalecki, były podchorąży, historyk i regionalista. Wiersz autorstwa Adama Mickiewicza "Śmierć Pułkownika" wyrectował Oliwier Djaczyński z Liceum Sportowo-Mundurowego "Oświatowiec", którego uczniowie wystawili wartę przy grobie Wojciecha Feliksa Zarzyckiego. Zapalony znicz ustawiono również przed pomnikiem nagrobnym Marii i Konstantego Piotrowiczów, którzy w Powstaniu Styczniowym 1863 roku kontynuowali niepodległościową myśl z Powstania Listopadowego 1830 roku.

