W uroczystości wziął udział arcybiskup łódzki Grzegorz Ryś. Władze miejskie reprezentował wiceprezydent Adam Wieczorek oraz przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Gołaszewski. Na uroczystość przybyli również przedstawiciele społeczności Romów i łodzianie. - To miejsce jest symbolem męczeństwa wszystkich Romów podczas II wojny światowej. Każdego roku odbywają się tutaj uroczystości ku ich pamięci, by przypomnieć ich dramat - mówi Krystyna Markowska z Centrum Doradztwa i Informacji dla Romów w Polsce.
Podobóz cygański na terenie Litzmannstadt Getto powstał jesienią 1941 roku. Funkcjonował zaledwie kilka miesięcy. Przywieziono tu ponad 5 tys. Romów i Sinti z pogranicza Austrii i Węgier. Z zachowanych dokumentów wynika, że byli to ludzie zamożni. Przywieźli ze sobą biżuterię i instrumenty muzyczne. Znaleźli się w budynku za podwójnymi zasiekami, z oknami zabitymi deskami, bez latryny i wody, po kilkanaście osób w izbie. Nie mieli się gdzie umyć, nie mieli czym jeść: łyżki i miski dostali pod koniec listopada, gdy już chorowali. Kiedy lekarze z getta stwierdzili epidemię tyfusu - niemieckie władze miasta wojskowe i cywilne postanowiły zlikwidować podobóz. Na tyfus zmarło 629 osób. Zostali pochowani na cmentarzu żydowskim na polu gettowym w kwaterach 4 i 5. W styczniu 1942 roku do Chełmna nad Nerem Niemcy wywieźli pozostałych przy życiu 4300 Romów. Na terenie obozu zostali otruci spalinami w samochodach - komorach śmierci. Nikt nie przeżył.