Pan Krzysztof chciał przejechać 1 000 km w 40 godzin, jednak musiał swój plan nieco zmodyfikować. - Warunki pogodowe pozwalały na jego realizację, lecz mój stan zdrowia nie za bardzo. Po pokonaniu ponad 900 km czułem, że mam gorączkę. Poprosiłem więc ekipę o zakończenie jazdy, gdyż stwarzałem już zagrożenie dla ruchu – powiedział Jarzębski w Pasażu Schillera, skąd wyruszył na trasę i gdzie pojawił się po zakończeniu jazdy.
Z Łodzi trasa wiodła do Konina. Potem była Września, Słubice, Frankfurt nad Odrą i Berlin. Wracając ze stolicy Niemiec Jarzębski i jego ekipa kierowali się na Sieradz, jednak w Kaliszu zapadła decyzja o przerwaniu jazdy. Pan Krzysztof podjął ją po pokonaniu 922 km w czasie 35,5 godz.
Do domu Jarzębski wrócił z gorączką, ale w dobrym humorze i z planami kolejnej wyprawy. W sierpniu ma zamiar przejechać swoim rowerem z Łodzi do Brukseli. Trasa długości 1 500 będzie podzielona na sześć etapów. Wcześniej ma być natomiast podjęta próba pobicia rekordu świata na 100 km na zwykłym wózku inwalidzkim.
- Muszę to zrobić w czasie nie dłuższym niż 7 godzin – dodał Jarzębski.