"Dzieci do adopcji oddałam z miłości". Przeczytajcie reportaż w Dużym Formacie

Co czuje kobieta, która oddaje swoje dzieci do adopcji? Co takiego wydarza się w jej życiu, że nie potrafi ona znaleźć innego rozwiązania? Czasami po prostu nie wydarza się nic, co mogłoby ją od tej decyzji odwieść.

Autorka reportażu opublikowanego w Dużym Formacie oddaje głos matce Jagody i Gabriela, dzieci oddanych do adopcji, i pozwala nam spojrzeć na tę sytuację z jej punktu widzenia. Poniżej zamieszczamy fragment artykułu, a cały tekst dostępny jest na https://wyborcza.pl/…/7,127290,25434675,dzieci-do-adopcji-o….

"Była zima, zbliżał się termin porodu. Streetworkerki ze stowarzyszenia dla ubogich załatwiły mi miejsce w ośrodku interwencji kryzysowej. Wysłali mnie do lekarza. Był 23 stycznia. Męczyłam się 21 godzin, aż zrobili mi cesarkę. Urodziłam Jagodę. Piękna dziewczynka. Ale była chwilę niedotleniona. W przyszłości mogła mieć problemy z koncentracją. Wróciłam z małą do ośrodka. (...)

Córka całymi tygodniami płakała. Może przejmowała moje emocje? Nie potrafiłam jej uspokoić. Nie dawałam sobie rady. Nikt nie miał dla mnie w ośrodku nawet szczypty ciepła. Tam jest jak w więzieniach. (...)
Myślałam o tym, żeby ze sobą skończyć. Co ze mnie za matka, która nie potrafi uspokoić własnego dziecka? Wiedziałam, że nie daję jej tego, czego potrzebuje. Wtedy personel po raz pierwszy wspomniał o rodzinnym domu dziecka. Córka miała osiem miesięcy.

Poszłam do rodzinnego domu dziecka i powiedziałam, że chcę oddać Jagodę. Panie najpierw głęboko zaglądały mi w oczy. Patrzyły, czy nie mam rozszerzonych po narkotykach źrenic. Obwąchiwały, bo matki często piją. A ja po prostu sobie nie radziłam. Nie zrzekłam się od razu praw rodzicielskich. Sąd ustanowił, że mogę współdecydować o ważnych dla córki sprawach wraz z opiekunami. Wierzyłam, że jak ją umieszczę w rodzinnym domu dziecka, to poukładam wszystko i ją odzyskam. Znalazłam pracę w sklepie spożywczym. Widywałam Jagódkę raz w tygodniu. Spotkania z nią były wspaniałe.

Ale potem zaczynał się koszmar. Całymi dniami płakałam. W autobusie, w pracy, przed snem. Bardzo za nią tęskniłam. Wyrzucałam sobie, że jestem złym człowiekiem. Że do niczego się nie nadaję. Jestem nikim. Przy każdym spotkaniu cierpiałam, że ją zostawiam. Ona też płakała. Nie chciała mnie puścić. To były straszne chwile. Być może nie oddałabym jej, gdyby miała zostać w domu dziecka. Ale znalazła się rodzina adopcyjna. Co czułam? Chciałam mieć pewność, że córka będzie bezpieczna. Co na to znajomi? Prawie ich nie miałam. Ci, którzy mi zostali, nie rozumieli tej decyzji. Praw rodzicielskich zrzekłam się sześć dni przed pierwszymi urodzinami córki. Jacek też przyszedł się z nią pożegnać".

Pzypominamy, że dzieci czekające na adopcję mieszkają w domach dziecka lub rodzinach zastępczych. Jeśli chcecie zostać jedną z takich rodzin i otoczyć opieką dzieci, które nie mogą być ze swoimi biologicznymi rodzicami, piszcie do nas i wejdźcie na www.rodzinajestdladzieci.pl.

Polecane aktualności

Fot. P. Wacławiak, UMŁ.

Najukochańszym jubilatkom – moc życzeń! 602. rocznica lokacji Łodzi i 202. urodziny ulicy Piotrkowskiej

Tomasz Walczak / BAM

Kosze i wiązanki kwiatów, a przede wszystkim serdeczne życzenia złożyliśmy Łodzi, obchodzącej 29… więcej

„Rozmowy jak przy kawie”. Przed nami premiera ostatniego z pięciu tomów monografii Łodzi, przygotowanej na 600-lecie nadania praw miejskich

Tomasz Walczak / BAM

W najbliższy piątek, 18 lipca o godzinie 17 w Sali Lustrzanej Muzeum Miasta Łodzi przy ulicy… więcej

healthy cities

Dołącz do wyzwania Healthy Cities

MM / KS

Ruszyła piąta edycja wyzwania Healthy Cities, corocznej inicjatywy Grupy LUX MED, która łączy… więcej

Pamięć protestem przeciw wojnie. 80. rocznica spalenia więźniów Radogoszcza i zakończenia okupacji niemieckiej w Łodzi

Katarzyna Zielińska / Oddział Dziedzictwa Łodzi

80. lat temu doszło do ostatniej w okresie okupacji Łodzi zbrodni wojennej. Tuż przed wkroczeniem… więcej

Kontakt