Żyli w nieludzkich warunkach. Stłoczeni na niewielkiej przestrzeni, otoczeni głęboką fosą i zasiekami z drutu kolczastego. Bez naczyń, łóżek i toalet. Ponad 5 tysięcy ludzi, w tym setki małych dzieci, trafiło w potworne warunki sanitarne. Umieszczonych w kilku kamienicach Romów pozbawiono wody, jedzenia, ogrzewania. Historia obozu cygańskiego to jedna z najtragiczniejszych kart w dziejach Łodzi. Wspomina o tym wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik: - Chciałbym przytoczyć słowa kogoś, kto nazwał mnie swoim przyjacielem. Słowa te przywołuję przy takich okazjach jak dzisiejsza, które upamiętniają najczarniejsze momenty naszej historii, ale cytuję je również dlatego, że są to prawdy uniwersalne. Osobą o której mówię jest Marian Turski. Wspominał on, jak istotne oprócz tego, by przypominać, jest dbanie o to, by historia się nie powtórzyła. Z jednej strony kultywowanie pamięci, z drugiej przestroga i nauka na przyszłość. Ważne, by pamięć o zbrodniach nie została zatarta, lecz była przekazywana naszym dzieciom i wnukom. Nie bądź obojętny, bo z obojętności wzięła się ta potworność.
W listopadzie 1941 r. na terenie łódzkiego getta Niemcy utworzyli obóz cygański, do którego przywieziono Romów i Sinti z terenów Burgenlandu na pograniczu austriacko-węgierskim. Po kilku tygodniach koszmaru, 5 stycznia 1942 roku, rozpoczęto wywózkę więźniów do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem, gdzie w bestialski sposób zamordowano kilka tysięcy osób.
- Krzywda woła. 5 tysięcy istnień ludzkich, odartych z godności, odczłowieczonych, zamkniętych w bydlęcych wagonach, przetransportowanych do Chełmna nad Nerem. Pamiętamy o tej tragedii nie tylko ze względu na siebie i na nich, ale przede wszystkim ze względu na przyszłe pokolenia, aby pokazać ogrom zbrodni, uczynionych ręką drugiego człowieka. Przytoczony już dzisiaj fragment utworu Hannah Arendt o banalności zła, pokazuje, że zło tkwi w każdym człowieku. Nie wystarczy więc tylko pamiętać, trzeba także wyciągać wnioski. Język nienawiści i odzierania człowieka z godności jest ciągle obecny. Dlatego życzyłbym sobie, żeby łódzka społeczność była przepełniona szacunkiem, żebyśmy historię traktowali jako element naszej tożsamości, a Kuźnia Romów była miejscem żyjącym, do którego łodzianie przychodzą po naukę – powiedział Marcin Gołaszewski, przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi.
Kuźnia Romów przy ul. Wojska Polskiego to jeden z nielicznych budynków, jaki pozostał po dawnym cygańskim obozie, który funkcjonował niecałe trzy miesiące. Przywieziono tu około 5 tysięcy Romów z pogranicza Austrii i Węgier, w tym ponad 2 tysiące dzieci. Wkrótce po zasiedleniu w obozie wybuchła epidemia tyfusu. Niemieckie władze podjęły decyzję o szybkiej likwidacji Zigeunerlager i wysłaniu jego mieszkańców do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Nie przeżył nikt…