To słowo nabrało z czasem nieco pogardliwego znaczenia, choć w kamienicznej Łodzi cieć, czyli gospodarz domu, był osobą ważną i na co dzień potrzebną. Wykonywał naprawy, zamykał bramę, pilnował, zamiatał, odśnieżał i był znany lokatorom, ponieważ zwykle mieszkał w tzw. służbówce, czyli małym mieszkanku, gdzieś w suterenie lub oficynie. Był jednak generalnie jednym z członków społeczności danej posesji.
W bardziej eleganckich, ekskluzywnych kamienicach w centrum Łodzi, a takich przecież nie brakowało, oprócz dozorcy był jeszcze niekiedy concierge, czyli ktoś w rodzaju portiera pilnującego wejścia, wpuszczającego gości lub pomagającego wnosić zakupy albo bagaże eleganckim państwu…