- Dlatego zwracam się z pismem do ministra edukacji, aby jak najszybciej podjął decyzję o przywróceniu zasiłku opiekuńczego rodzicom najmłodszych dzieci. Nie każdy może poprosić o pomoc babcię czy dziadka, nie wspominając o zatrudnieniu niani, stąd konieczne jest zabezpieczenie w postaci zasiłku - powiedziała Małgorzata Moskwa-Wodnica, wiceprezydent Łodzi.
W łódzkich placówkach jest miejsce dla około 18 tys. dzieci i taka liczba powinna rozpocząć od września zajęcia w przedszkolach. Jednak wynikający z przepisów obowiązek zachowania dystansu społecznego sprawia, że niemożliwe będzie przyjęcie wszystkich maluchów.
- W przypadku dzieci 3-,4- czy 5-letnich zachowanie dystansu jest niemożliwe, nie ma chyba dziecka, które posiedzi w jednym miejscu dłużej niż kilka minut. W tej sytuacji wiadomo, że nie każde dziecko będzie chodzić do przedszkola i tym rodzicom należy się wsparcie w postaci zasiłku - dodał Piotr Bors, dyrektor Departamentu Pracy, Edukacji i Kultury UMŁ.
Zagrożenie epidemiczne spowodowało konieczność ograniczenia liczby miejsc w przedszkolach oraz dostosowania placówek do wymogów sanitarnych. W Łodzi po raz pierwszy latem otwarte są prawie wszystkie przedszkola, nie pracują tylko 33 ze 146, bo są remontowane. Ogółem jest w nich 4 tys. miejsc, a na zajęcia chodzi około 2 tys. maluchów. Ile będzie miejsc od września i ile dzieci będzie w placówkach - nie wiadomo.
- Dyrektorzy przedszkoli mają teraz ogromny problem organizacyjny, bo muszą powiadomić rodziców, do której grupy trafi we wrześniu ich dziecko. A jak mają to zrobić skoro nie wiedzą, jakie obostrzenia będą obowiązywać? I ile dzieci przyjmą? - dodała Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Dyrektor Bors zwrócił uwagę, że tylko lekarze, specjaliści od epidemii lub minister zdrowia po konsultacjach z odpowiednimi służbami mogą zdecydować o ewentualnym zniesieniu dystansu społecznego. A w obecnym stanie prawnym nie ma możliwości wskazania, które dzieci należałoby przyjąć w pierwszej kolejności.
- Z tego powodu apelujemy o przywrócenie zasiłku opiekuńczego, bo to jedyna forma pomocy dla rodziców w obecnej sytuacji. Nie będą pracować, bo będą musieli zająć się dzieckiem, a nie zostaną pozbawieni środków do życia - dodał dyrektor Bors.