W 81. rocznicę likwidacji Ziganenlager hołd ofiarom niemieckiego okrucieństwa złożyli przedstawiciele władz miasta, duchowieństwa, instytucji publicznych oraz społeczności romskiej. W strugach deszczu złożono kwiaty przed tzw. Kuźnią Romów przy ul. Wojska Polskiego.
- Nazistowskie Niemcy realizując swoją zbrodniczą wizję i politykę, polegającą na likwidacji niemal całych narodów czy grup etnicznych, dokonały tego także na społeczności romskiej i Sinti. Z bliska pięciu tysięcy osób, które sprowadzono do Litzmannstadt Getto z pogranicza Austrii i Węgier nie przeżył nikt. Musimy pielęgnować pamięć o nich dla następnych pokoleń. Także dlatego, że sprawiło to, że jesteśmy, tym kim jesteśmy i uformowało naszą polską i łódzką tożsamość, naznaczoną tragicznymi wydarzeniami. To brutalna lekcja, stanowiąca tytuł do refleksji i przestrogi - powiedział wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik.
- Tutaj w styczniu 1942 roku wypełnił się ostatni rozdział mordu na społeczności romskiej i Sinti. Zasługuje on na naszą pamięć. Dziś oddajemy im hołd. Myślimy jednak także o przyszłości, bowiem to, co działo się wtedy, może zdarzyć się i w przyszłości. Myślimy w kontekście nietolerancji, niesprawiedliwości i prześladowań, które mają miejsce i w naszym czasie - dodał przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski.
Kuźnia Romów to jeden z nielicznych budynków, jaki pozostał po dawnym cygańskim podobozie, który funkcjonował niecałe trzy miesiące. Osiedleni w nim żyli w nieludzkich warunkach. Stłoczeni byli na niewielkiej przestrzeni, otoczonej głęboką fosą i zasiekami z drutu kolczastego. Bez naczyń, łóżek i toalet. Wkrótce po zasiedleniu w obozie wybuchła epidemia tyfusu. Niemieckie władze podjęły decyzję o szybkiej likwidacji Zigeunerlager i wysłaniu jego mieszkańców do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Nie przeżył nikt…