W uroczystości wzięli udział reprezentujący władze rządowe poseł Paweł Bliźniuk, przedstawiciele władz miasta, wiceprezydent Adam Wieczorek, przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Gołaszewski, a także przedstawiciele Rady Osiedla Montwiłła-Mireckiego. Już tradycyjnie na wydarzeniu licznie gromadzą się mieszkańcy i młodzież z pobliskiej SP nr. 40 w Łodzi. wspólnie uczczono pamięć wysiedlonych, składając kwiaty i znicze pod pamiątkową tablicą, która znajduje się na bloku przy ul. Srebrzyńskiej 75.
Wysiedlenie mieszkańców osiedla było dramatycznym wydarzeniem, które rozegrało się niespodziewanie w środku zimowej nocy. Ludzie otrzymali rozkaz opuszczenia swoich domów, często mając zaledwie 15 minut na spakowanie się. Odebrano im nie tylko dachy nad głową, ale również ludzką godność. Wiele osób trafiło do obozu przejściowego na ul. Łąkową, gdzie warunki były fatalne, a wiele dzieci straciło życie.
Osiedle Montwiłła-Mireckiego wzbudzało zainteresowanie Niemców ze względu na swoje ustronne położenie i nowoczesność. Zbudowane w latach 1928-1931, zapewniało mieszkańcom komfort dzięki najnowocześniejszym standardom architektonicznym tamtych czasów, takim jak bieżąca woda, gaz i oświetlenie elektryczne, a także funkcjonalny układ przestrzenny.
Po zakończeniu wojny wielu mieszkańców powróciło na osiedle, stając się żywym świadectwem przeszłości. Co roku, podczas uroczystości organizowanej przez Radę Osiedla Montwiłła-Mireckiego, lokalna wspólnota daje wyraz przywiązania do tego miejsca i jego historii.
Wiceprezydent Adam Wieczorek podziękował wszystkim uczestnikom, będącym strażnikami pamięci. Wspomniał o wydarzeniach które zmuszają do refleksji nad własnym bezpieczeństwem i przypomniał, że historia zawsze winna być żywa w naszej świadomości.
Wojna to nie tylko pola bitew, ale przede wszystkim cierpienia osób cywilnych. Spotykając się dzisiaj i wspominając mieszkańców osiedla Montwiłła-Mireckiego pragniemy przypomnieć los tysięcy łodzian, którzy doświadczyli podobnych okropieństw podczas II wojny światowej. Mieszkańcy osiedla Montwiłła-Mireckiego zostali deportowani, ich życie zaczęło zależeć od innych, od tego jak zostaną przyjęci, czy będą mieć chleb i posłanie. Wielu z nich znalazło pomoc i mogli po wojnie wrócić do swoich domów. Bardzo dziękuję Państwu, że pamiętacie o tym wydarzeniu i opowiadacie jego historię. To piękny przykład budowania lokalnej tożsamości, ale i dumy z własnego osiedla.