- Przyjechałem tu jako 2,5-letnie dziecko wraz z rok starszym bratem z Mosiny, gdy w Wielkopolsce rozpoczęły się masowe aresztowania. Przywieźli nas tu cały transport. Byliśmy to od 10 września 1943 roku do 30 lipca 1944 roku. Później przetransportowano nas do obozu koncentracyjnego w Potulicach. To był transport 19-go dzieci z Mosiny, mających status terrorystów. Tam przebywaliśmy do wyzwolenia, do 21 stycznia 1945 roku. Nasi rodzice zostali zamordowani w obozach koncentracyjnych. Z 18-tu aresztowanych osób z rodziny, tylko 5 wróciło do domów – wspominał Jerzy Jeżewicz, jeden z byłych więźniów niemieckiego obozu.
- Chciałbym podziękować tym maluchom, stojącym dziś przed pomnikiem. Żebyście słuchali swoich wychowawców i pedagogów, co oni mówią wam na ten temat i oby przy dorastaniu nigdy nie spotkało was to, co nas - dodał Jerzy Jeżewicz.
- Okres II wojny światowej to czas wydarzeń, które nie powinny mieć miejsca. My zebrani tutaj, jesteśmy zobligowani by nieść pamięć o tym, co się tutaj działo. Nic tak bardzo nie wzrusza, jak widok i historia cierpienia najbardziej bezbronnych, czyli dzieci. Łódź zawsze będzie pamiętała o nich i wspierać będzie działania, przedłużające tę pamięć. Jednocześnie, wypowiadając się w imieniu młodego pokolenia, wiem, że na naszych barkach ciąży ogrom obowiązków, aby ta pamięć przetrwała. Jest to sytuacja wyjątkowa, że możemy o tym słuchać od osób, które są ofiarami tamtych czasów - powiedział wiceprezydent Łodzi Adam Wieczorek.
Niemiecki obóz dla dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej istniał w latach 1942-1945 na wydzielonym terenie Litzmannstadt Getto. Według szacunków przeszło przez niego kilka tysięcy dzieci z całej włączonej do III Rzeszy części okupowanej przez Niemców Polski. Trafiały tu dzieci z sierocińców bądź bezdomne, a także, te, których rodzice przebywali w więzieniach lub w obozach oraz oskarżone np. o drobne kradzieże czy nielegalny handel. W obozie dzieci ciężko pracowały po kilkanaście godzin. Chłopcy najczęściej zajmowali się prostowaniem igieł tkackich, czy wyplataniem mat z wikliny. Natomiast dziewczęta angażowano np. do prac krawieckich. Część dzieci zginęła. Przyczyną ich śmierci były głodowe racje żywnościowe, praca ponad siły, fatalne warunki sanitarne i brutalne traktowanie młodocianych więźniów.