Święto ustanowiono pod ważną datą. 10 września 1943 władze hitlerowskie aresztowały dzieci kilkudziesięciu Polaków, zaangażowanych w działalność konspiracyjną w wielkopolskiej miejscowości Mosina. W ramach "sprawy mosińskiej" aresztowano łącznie kilkaset osób. Ponad czterdzieścioro dzieci osadzonych zostało w niemieckim obozie koncentracyjnym dla dzieci polskich w zajętej przez Niemców Łodzi (obozie na ul. Przemysłowej). W miejscu tym dzieci traktowane były z niezwykłym okrucieństwem - zmuszane do ciężkiej pracy, głodzone, karane fizycznie, a często umyślnie torturowane.
Miejscem ich pamięci w Łodzi od wielu lat jest pomnik Martyrologii Dzieci "Pęknięte Serce" w parku Szarych Szeregów. To tutaj odbyły się główne obchody, zorganizowane przez Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Wcześniej w bazylice archikatedralnej celebrowano mszę świętą.
Święto ustanowiono decyzją Sejmu, a zaproponowaną datę - 10 września - podczas posiedzeń zespołu ds. dzieci wojny zaproponował dyrektor Muzeum Dzieci Polskich Ireneusz Maj.
-Mówi się o dwóch milionach zabitych lub zamęczonych Polaków, jednak rzadko wskazywana była liczba ofiar dziecięcych. Dziś już wiemy, że to ponad dwa miliony, ok. 40 %. Ich losy są niezbadane, nie mówiło się również, że koniec wojny nie zakończył ich gehenny. Jako dzieci osób z polskiego podziemia lub żołnierzy wyklętych prześladowane były również po wojnie - powiedział Ireneusz Maj.
Dziecięce ofiary wojny reprezentowali członkowie licznych stowarzyszeń np. dzieci germanizowanych, dzieci żołnierzy wyklętych oraz ocalałych z obozu na Przemysłowej. To związki i stowarzyszenia, które integrują najmłodsze ofiary II wojny światowej i okresu powojennego, dzieci, których dzieciństwo zostało zniszczone, a reszta życia dotknięta traumą. W imieniu ocalałych z obozu na Przemysłowej głos zabrał Jerzy Jeżewicz.
-Ten dzień 10 września, 80 lat temu, będzie dla mnie zawsze najstraszniejszy. Tego dnia bezpowrotnie straciliśmy rodziców, ja - trzyletni i mój dwuletni brat. Umieszczono nas w obozie na Przemysłowej. Straszliwe wspomnienia z tego okresu latami nie ujrzały światła dziennego, ponieważ w okresie powojennym nie można było o tym mówić. Wyszydzano nas, a nasze opowieści traktowano, jako wymysły dzieci - mówił Jerzy Jeżewicz. Dodał, że zdobycie jakiegokolwiek odszkodowania było utrudniane, a przed wieloma ofiarami jest jeszcze walka o status kombatanta.
Miasto reprezentował wiceprezydent Adam Wieczorek.
-Tragedia dzieci wojny musi pozostać w naszej pamięci. Jesteśmy winni dzieciom bezpieczeństwo i spokojne dzieciństwo, od 30 lat już budujemy silne państwo, w którym najsłabsi, dzieci i ich rodziny powinny mieć ochronę. - powiedział wiceprezydent.
W ustawie, dotyczącej święta 10 września czytamy iż ustanawia się je: "w hołdzie Polskim Dzieciom Wojny, które mimo traumy, jakiej doświadczyły za przyczyną hekatomby II wojny światowej, zbrodniczych działań okupantów niemieckich i sowieckich, potrafiły dźwigać ze zgliszcz naszą wspólną Ojczyznę oraz w dowód respektu i wdzięczności za ich wysiłek".