Jako 5-latka zamieszkała w Fundacji Dom w Łodzi prowadzącej jedyny w Polsce dom dziecka dla dzieci ciężko chorych.
Z fundacyjnymi ciociami spędziła 10 lat. I to tu poznała swoją przyszłą mamę zastępczą. Pani Monika została wolontariuszką w Fundacji. A ponieważ znała podstawy języka migowego, to zaczęła go uczyć 7-letnią wówczas Julę. Ponad 2 lata temu zdecydowała, że zostanie jej rodziną zastępczą: - Po osiągnięciu pełnoletności Jula musiałaby opuścić Dom w Łodzi i przenieść się do DPS-u. Nie mogłam na to pozwolić.
Gdy zamieszkały razem, to wraz z dziewczynką do domu pani Moniki wprowadziły się na stałe dźwięki uwielbianych przez Julę kolęd. I dużo energii, bo zwykle była ona bardzo energiczną osobą. Ale od jakiegoś czasu coraz częściej brakuje jej sił i nie może wstać z łóżka. Do tego doszły bóle głowy i trudności z oddychaniem. Przyczyną okazała się aplazja szpiku. To przez nią Julka ma niemal zerową odporność, więc nie może chodzić do ukochanej szkoły.
Żaden z dotychczasowych leków nie zadziałał. Pomóc mógłby przeszczep, ale przy jej licznych chorobach byłoby to wielkie ryzyko. Dlatego na razie prawie co miesiąc Julia ma przetaczaną krew. Jej życie toczy się od transfuzji do transfuzji. Nawet 18. urodziny spędziła na oddziale. Wolontariusze z Fundacji śpiewali jej „100 lat!” pod oknami szpitala, a ona nawet nie miała siły im pomachać.
Ratunkiem może być kuracja lekiem Revolade. Miesięczny koszt to 12 tys. zł. A trzeba podawać go co najmniej przez pół roku, żeby widoczne były efekty leczenia. Łącznie pani Monika potrzebuje 72 tys. zł na leczenie Julii.
Pomóż Julci wrócić do zdrowia i dorzuć się do zbiórki zorganizowanej przez Dom w Łodzi!
Link do zbiórki:
https://www.domwlodzi.org/nasze-zbiorki/ratujemy-jule/...
Zdj. Jula i pani Monika