Na pewno osoby związane z Widzewem nie tak wyobrażały sobie finał rozgrywek sezonu 2019/2020. Zespół prowadzony przez Marcina Kaczmarka miał przed sobą postawiony jasny cel, który przez 22. kolejki konsekwentnie realizował. Przed pandemią koronawirusa widzewiacy zgromadzili 47 pkt. i z takim dorobkiem otwierali tabelę, mając pięć oczek przewagi nad Górnikiem Łęczna i sześć nad GKS. Po wznowieniu rywalizacji ekipa z al. Piłsudskiego spisywała się jednak fatalnie i była o krok od katastrofy, za jaką należałoby uznać brak bezpośredniego awansu.
Porażka z walczącym o utrzymanie Zniczem była ukoronowaniem kiepskiej postawy widzewiaków, którzy w dwunastu kolejnych meczach zgromadzili tylko 12 pkt. Na szczęście dla graczy z Piłsudskiego w ostatniej kolejce katowiczanie przed własną publicznością nie zdołali pokonać Resovii (1:1) i nie wskoczyli na drugie miejsce premiowane awansem. Na pierwszym ukończył rozgrywki piłkarze z Łęcznej, którzy po 34. kolejkach mieli 63 pkt. Zespoły Widzewa i GKS zakończyły rozgrywki mając po 59 pkt. i remisowy bilans bezpośrednich spotkań (dwa razy po 1:1). Tym samym o końcowej klasyfikacji decydował bilans bramkowy z całego sezonu. Ten lepszy mieli widzewiacy i to oni w przyszłym sezonie zagrają w Fortuna 1. Lidze.
Po meczu ze Zniczem zdjęcia i nagrania ze stadionu przy al. Piłsudskiego obiegły całą Polskę, jednak głównym tematem nie był awans gospodarzy, a zajścia do jakich doszło na stadionie. Gospodarzy żegnały gwizdy, a grupa kibiców wtargnęła na murawę, gdzie doszło nawet do rękoczynów. W serwisie TVN24 pojawiła się informacja, że chuligani mieniący się fanami Widzewa uderzyli w twarz Roberta Prochownika i Adama Radwańskiego. Awantura zakończyła się interwencją policji i zatrzymaniem kilku osób.
- Nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia tak haniebnych zachowań, gdy kibice wbiegają na murawę, ściągają piłkarzom koszulki, niektórych nawet biją. Za takie występki powinna być kara dożywotniego zakazu wstępu na stadion. Nie muszę wspominać o standardowej procedurze i karze sądowej – tak zaistniałą sytuację na łamach Przeglądu Sportowego podsumował były piłkarz Widzewa Dariusz Dziekanowski.
Widzew – Znicz Pruszków 0:1 (0:1). Bramka: 0:1 Patryk Czarnowski (27).