Przyznajemy - sprawia nam to wielką frajdę. A nawet odczuwamy satysfakcję, gdy na spotkanie docierają coraz to nowe osoby gotowe pomagać dzieciom po przejściom. Czasami nawet nie wiedzą jeszcze, jak konkretnie miałaby ta pomoc wyglądać. Chcą przyjść, posłuchać i dowiedzieć się czegoś więcej o dzieciach z domów dziecka i rodzin zastępczych. A my właśnie od tego jesteśmy, żeby łączyć ludzi we właściwym miejscu i czasie.
Dziś po raz drugi poprowadziliśmy spotkanie dla osób, które chcą zostać rodzinami zastępczymi lub wolontariuszami. I po raz drugi było świetnie. Przy herbatce, ptasim mleczku i herbatnikach łatwiej mówi się o sprawach trudnych i nieoczywistych. Łatwiej uronić łzę, gdy wokół siebie widzimy ludzi patrzących sercem. A powodów do łez trochę było, bo i opowiadane historie nie zawsze miały happy end. Ale to nie znaczy, że nasi goście wyszli zasmuceni. Wręcz przeciwnie - już wiemy, że większość z nich poczuła w sobie siłę, by działać dalej.
O szczegółach spotkania napiszemy już wkrótce. A na razie dziękujemy wszystkim, których mogliśmy dziś ugościć. Pani Gosi Wilamek prowadzącej pogotowie rodzinne, a także kilku innym rodzinom zastępczym, które w oczekiwaniu na dzieci biorące udział w warsztatach plastycznych, dzieliły się swoim doświadczeniem. Dziękujemy wolontariuszce z jednego z łódzkich domów dziecka i jej rodzinie oraz Ani, wolontariuszce pomagającej w rodzinnym domu dziecka. Dziękujemy naszym gościom z Łodzi: pani Joasi, pani Anastazji, pani Dominice oraz spoza Łodzi: pani Kindze i panu Krzysztofowi spod Ostrowa, pani Marcie z Pabianic, pani Kasi i panu Marcinowi spod Zduńskiej Woli.
Czasami patrząc na drzewo czujemy, że zrodzi piękne owoce, choć jest wiosna i dopiero widać pąki. Takie właśnie było nasze dzisiejsze spotkanie.