Tuż przed zakończeniem okupacji w Łodzi, Niemcy podpalili policyjne więzienie przy ul. Zgierskiej w Radogoszczu. Na więźniów próbujących uciec z płomieni czekały kule oprawców. Niektórzy starali się wydostać na dach i skakali na sąsiednie budynki, kilku schroniło się w rezerwuarze z wodą na ostatnim piętrze klatki schodowej.
Spośród blisko 1500 więźniów ocalało zaledwie 30 osób. W styczniu 2018 roku zmarł odstani więzień Radogoszcza – pan Donat Doliwa, który był gościem wielu uroczystości upamiętniających tamte wydarzenia.
Tak wspominał swój pobyt w więzieniu na Radogoszczu:
- Trudne warunki, bicie, trzy razy dziennie, apele - tak wyglądała nasza codzienność. Najgorszy apel był rano, kiedy na niemal rozebranych trzymano nas na mrozie. Wielu więźniów chorowało. W trakcie powrotu do cel, na każdym piętrze stali wachmani z kijami i bili nas strasznie…