- Musimy mieć pełną świadomość, że zło jakie tutaj się zdarzyło może się powtórzyć. Musimy o nim przypominać i definiować je, by nigdy nie powróciło – powiedział podczas uroczystości wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik.
Złożono kwiaty i zapalono znicze przed ścianą mauzoleum na której zostały wyryte w języku polskim i hebrajskim nazwy miejscowości skąd pochodzili deportowani.
Selekcje i pierwsze próby likwidacji ludności Litzmannstadt Getto miały miejsce już w 1941 roku, kiedy pozbywano się osób niezdolnych do pracy, a na ich miejsce wsiedlano Żydów z mniejszych ośrodków, a także z kilku krajów Europy. Tylko od stycznia do maja 1942 r. wywieziono do obozu zagłady w Chełmie nad Nerem ponad 50 tys. ludzi, a tych nadających się do pracy przywożono z likwidowanych w tym czasie rewirów gettowych: Kalisza, Łasku, Pabianic, Łęczycy, Sieradza, Turka, Kutna, Wielunia, Zduńskiej Woli, Włocławka, Wieruszowa, Bełchatowa i innych miast. Deportowano wówczas do łódzkiego getta ponad 15 tys. Żydów, a pozostałe ponad 53 tys. wysłano na śmierć.
Przerażające są nie tylko warunki życia i traktowania Żydów w getcie, ale także precyzyjne zapisy kolejowych transportów, gdzie ludzie zamienieni zostali w rzędy liczb i zestawienia, dotyczące wywózki na śmierć do Chełmna, Auschwitz czy innych obozów zagłady. Litzmannstadt Getto działało najdłużej, bo niemal do końca sierpnia 1944 roku, ale wspólny los łódzkich Żydów, i tych z Europy oraz pochodzących z kilku rejencji Kraju Warty zakończył się podobnie – transportem na miejsce kaźni.