O puchary i medale w kategorii wiekowej 55+ przez dwa dni rywalizowały w Holandii 32 drużyny. Wśród uczestników były m.in. zespoły z: Anglii, Belgii, Francji i Niemiec. Najlepsza okazała się jednak ekipa z Łodzi, która przyjechała w roli przysłowiowego Kopciuszka, a okazała się prawdziwą rewelacją turnieju.
- Żaden z naszych zawodników nie odnosił w przeszłości sukcesów na zielonej murawie. Nie jesteśmy byłymi reprezentantami Polski i nigdy nie graliśmy w ekstraklasie. Teraz realizujemy jednak nasze młodzieńcze marzenia i rywalizujemy z najlepszymi drużynami w Europie. To niesamowite, czego dokonaliśmy w Holandii. Wciąż nie możemy w to uwierzyć - powiedział założyciel drużyny i jeden z zawodników Rosomaka Marek Światłowski.
Głównym faworytem imprezy był FC Utrecht, a wśród drużyn mogących pokrzyżować szyki tej ekipie wymieniano gospodarzy z Heraclesa Almelo, Bayer Leverkusen, Werder Brema i Feyenoord Rotterdam. Patrzac na to zestawienie trudno się dziwić, że początkowo nikt nie zwracał uwagi na łódzkiego Rosomaka. A ten poczynał sobie bez kompleksów. W fazie grupowej rozprawił się kolejno z: belgijskim Walking Bears Tienen (3:1), Werderem Brema (3:0) i Heraclesem Almelo (1:0). W fazie ćwierćfinałowej pokonał KVVE Massenen (1:0) oraz zremisował z Feyenoordem Rotterdam (1:1) i z OV Leuven (1:1). Te wyniki zagwarantowały miejsce w półfinale, w którym czekał już FC Utrecht. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a później łodzianie okazali się lepsi w serii rzutów karnych. Po ich zakończeniu Holendrzy długo stali na boisku ze spuszczonymi głowami, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. W odmiennych nastrojach byli gracze Rosomaka, których wcześniejsze sukcesy poniosły do finałowego zwycięstwa nad niemieckim Spvg Steinhagen. Rywale szybko objęli prowadzenie i długo je utrzymywali, jednak w końcówce losy spotkania odwrócił Wojciech Włodarczyk. W niespełna minutę strzelił dwa gole, zapewniając swojej drużynie wygraną 2:1. - Z różnych względów pojechaliśmy do Holandii tylko w sześcioosobowym składzie, a jednak daliśmy radę. Było bardzo ciężko, lecz w każdym meczu byliśmy drużyną. Rywale doceniali naszą taktykę. Byliśmy dumni, gdy po kolejnych meczach widać było wokół podniesione kciuki i słowa: Lodz, Rosomak, super – podsumował kapitan drużyny Andrzej Głowacki.
Sukces łódzkiej ekipy bardzo ucieszył innego gracza Rosomaka i jednocześnie prezesa Stowarzyszenia Walking Futbol Polska Jarosława Paradowskiego, który nie ustaje w działaniach propagujących tę dyscyplinę sportu. - Zwycięstwo w Almelo City Cup to największy sukces w prawie trzyletniej historii polskiego walking futbolu. Nasi rywale przyznawali, że grają znacznie dłużej niż my. Przyjechali na turniej w kilkunastoosobowych składach, z trenerami, fizjoterapeutami i kibicami. My pojechaliśmy głównie po naukę i doświadczenie, a wróciliśmy z medalami i pucharem za pierwsze miejsce. To niesamowite - powiedział Paradowski. Dodał, że organizatorzy Almelo City Cup już ogłosili, że następna (szósta) edycja turnieju odbędzie się w dniach 29 czerwca -1 lipca 2022. Po tak wielkim sukcesie nie wyobrażamy sobie, aby Rosomaka zabrakło w Almelo za rok. W minionej edycji w jego barwach po historyczny sukces sięgnęli: Andrzej Głowacki, Jacek Hummel, Jarosław Sobieraj, Wojciech Włodarczyk (7 goli), Marek Światłowski i Jarosław Paradowski.
foto: Walking Futbol Polska
