Porażka outsidera z liderem z pewnością nie jest niespodzianką, jednak przyjezdni mogli z tego meczu wyciągnąć znacznie więcej. Co prawda piłkarsko byli słabsi od rywali, ale od 53. minuty po swoim jedynym celnym strzale w meczu prowadzili 1:0, a pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry remisowali 1:1. Mimo to z Łazienkowskiej wrócili na tarczy. Po zagraniu ręką Jana Sobocińskiego i rzucie karnym egzekwowanym przez Domagoja Antolicia Legia wyszła jednak na prowadzenie, a wynik spotkania strzałem zza pola karnego ustalił Jose Kante.
Kibice ŁKS mogą się pocieszać, że do końca sezonu jest jeszcze szesnaście kolejek, w których można zdobyć 48 pkt. Skoro jednak w 21. meczach uzbierało się zaledwie czternaście oczek, to na jakiej podstawie można oczekiwać, że teraz zespół będzie punktował tak, jak ekipy walczące o tytuł mistrzowski? Optymizmem nie napawa również fakt, że drużynę prowadzi szkoleniowiec, który nie tak dawno nie poradził sobie z zadaniem utrzymania w ekstraklasie. W sezonie 2017/2018 Kazimierz Moskal przed zimową przerwą objął Sandecję Nowy Sącz, która po 21. kolejkach miała 21 pkt. i zajmowała trzynaste miejsce w tabeli. Misja ratowania ekstraklasy zakończyła się jednak niepowodzeniem. Sandecja zakończyła rozgrywki na szesnastej pozycji i pożegnała się z najwyższą klasą rozgrywkową. Czy po tym doświadczeniu szkoleniowiec ŁKS będzie w stanie wyjść obronną ręką z dużo trudniejszej sytuacji? Czas pokaże.
W następnej kolejce podopieczni Moskala podejmą ósma w klasyfikacji Wisłę Płock. Spotkanie rozpocznie się 15 lutego o godz. 15.
Legia Warszawa – ŁKS 3:1 (0:0). Bramki: 0:1 Łukasz Piątek (53), 1:1 Maciej Rosołek (70), 2:1 Domagoj Antolic (85, z karnego), 3:1 Jose Kante (88).
