Srebrne medale mistrzostw świata Kszczot zdobywał na obiektach, na których wcześniej odbywały się Igrzyska Olimpijskie. W 2015 w Pekinie wywalczył srebro z wynikiem 1:46.08, przegrywając jedynie z Kenijczykiem Davidem Rudishą (1:45.84). Po minięciu linii mety na twarzy Polaka zamiast radości pojawił się jednak grymas niezadowolenia świadczący o tym, że wicemistrzostwo go nie zadowala.
Na stadionie olimpijskim w stolicy Anglii łodzianin znów zaprezentował się doskonale i był o krok od najcenniejszego medalu. Przez większą część dystansu biegł na końcu stawki, a na ostatniej prostej rozpoczął piorunujący finisz. Jak stojące przy drodze słupki mijał kolejnych rywali i po raz rugi z rzędu wywalczył wicemistrzostwo świata. Zrobił to z czasem 1:44.95, który w Pekinie dałby mu złoto. W Londynie jeszcze szybciej – 1:44.67 - pobiegł jednak Francuz Pierre Ambroise Bosse. Patrząc po biegu na te rezultaty Kszczot z niedowierzaniem kręcił głową.
- Jestem przeszczęśliwy, bo ponownie zostałem wicemistrzem świata. Tak niewiele jednak zabrakło do mistrzostwa, że po biegu trochę kręciłem głową. Pierwsze 200 metrów było bardzo szybkie. Wysokie tempo utrzymywało się również w dalszej części biegu, a z przodu było tyle przepychanek, że nie chciałem w nich uczestniczyć. Może trochę zbyt późno zaatakowałem i trochę zabrakło do złota – powiedział srebrny medalista MŚ.
Zdaniem prezesa Łódzkiego Okręgowego Związku Lekkiej Atletyki Lecha Leszczyńskiego zawodnik RKS nie powinien mieć sobie nic do zarzucenia. – Adam zrobił wszystko, co mógł i osiągnął znakomity rezultat. To jego najlepszy wynik w tym roku. Gdyby wcześniej ruszył do przodu, to być może byłoby jeszcze lepiej, lecz mogło się również skończyć bez medalu. Trzeba pamiętać, że pierwsze 200, 400 metrów rozgrywało się w niesamowicie szybkim tempie. Adam nieprawdopodobnie rozsądnie został z tyłu i nie uczestniczył w przepychankach. Ci, co się szarpali na miejscach 3-6 osłabli. Wszystkich zaskoczył jedynie Bosse, który poszedł do przodu i wytrzymał do końca – powiedział Leszczyński.
Dodał, że przed mistrzostwami w Londynie Kszczot i jego szkoleniowiec Zbigniew Król zmienili metody treningowe. – Adam poszukiwał czegoś nowego. Na mistrzostwach Polski w Białymstoku wystartował na 1 500 m. Zaskoczył nas też na stadionie AZS w Łodzi, gdzie po bieżni biegał równo z rowerem, na którym jechał trener Król. Choć Adam jest bardzo doświadczonym zawodnikiem ,to w ten sposób uczył się chyba utrzymywania tempa i tego szybkiego biegania końcówki – wyjaśnił szef ŁOZLA
Oprócz Kszczota w Londynie wystąpi jeszcze jeden zawodnik RKS. W piątek w kwalifikacjach o udział w finale skoku wzwyż będzie walczył Sylwester Bednarek. Początek rywalizacji o godz. 12.15. – W przypadku Sylwka chciałoby się zaśpiewać, że wszystko jest możliwe. Czołówka skoczków ostatnio trochę się ukrywała, więc nie do końca wiadomo, na jakim poziomie są obecnie rywale Sylwka. Jego stać na wyniki na poziomie 2,30 – 2,33. Jeśli na takich wysokościach rozegra się walka o medale, to możemy liczyć na miłą niespodziankę. W tej chwili najważniejsze są jednak eliminacje. Trzeba je przejść – zakończył Leszczyński.
