- W roku odzyskania niepodległości przypominamy pańskiego ojca jako żołnierza, który o naszą wolność walczył i to bardzo skutecznie. Jest znaczącą postacią na łódzkich drogach do niepodległości - powiedziała Hanna Zdanowska na spotkaniu z Andrzejem Pietrzakiem.
W ubiegłym roku dzięki inicjatywie radnych miejskich i Klubu Seniorów Lotnictwa imię Henryka Pietrzaka otrzymało rondo na ul. Pabianickiej. - Rondo położone jest w połowie drogi pomiędzy Rudą Pabianicką a lotniskiem. Dobre miejsce, aby nazwać je imieniem Henryka Pietrzaka, bo to są okolice z jego młodości - mówi radny Mateusz Walasek, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia.
Dla Andrzeja Pietrzaka to sentymentalna i wzruszająca podróż. Od urodzenia mieszka w Wielkiej Brytanii, ale w Łodzi ma bliską rodzinę. Z przyjemnością rozglądał się po rondzie i wspominał ojca.
- To był dobry, pracowity człowiek. Major lotnictwa, ale w wychowaniu dzieci nie wprowadzał wojskowego drylu, chociaż lubił porządek. Zawsze patrzył do przodu i potrafił się znaleźć w powojennej rzeczywistości. Udało mu się kupić gospodarstwo rolne w południowej Anglii, gdzie hodował bydło i uprawiał zboża. Utrzymywał kontakty ze swoimi kolegami z czasów wojny i bywał w Londynie w klubie lotnika. Najchętniej jednak wspominał miejsca z czasów swojego dzieciństwa i młodości, czyli te, w których teraz jesteśmy - wspominał Andrzej Pietrzak.
As myśliwski z Rudy
Henryk Pietrzak urodził się w Rudzie Pabianickiej i na łódzkim lotnisku uczył się pilotażu. Uczestniczył w kampanii wrześniowej, a następnie walczył w kampanii francuskiej 1940 roku. Przedarł się następnie do Wielkiej Brytanii, gdzie walczył w składzie dywizjonu 306. Zaliczono mu 7 strąceń samolotów niemieckich. Jest również autorem lub współautorem nowatorskiej i niebezpiecznej taktyki walki z pociskami V-1. Potrafił zrównać lot z pociskiem i podważając go skrzydłem własnego samolotu powodował zmianę toru lotu latającej bomby i eksplozję przed osiągnięciem celu. Zaliczono mu zniszczenie 5 pocisków V-1.