Koszty funkcjonowania MPK przedstawił Maciej Sobieraj, z-ca dyr. ZDiT, który wskazał na nieuchronną podwyżkę cen biletów w przypadku zrealizowania postulatów pracowniczych. Rocznie na funkcjonowanie MPK miasto przeznacza łącznie 552 mln zł, z czego wpływy z biletów wynoszą jedynie 30 proc., czyli 165 mln zł. Oczekiwania płacowe w MPK wymagałyby dodatkowo ok. 30 mln zł, co przełożyłoby się na wzrost ceny biletów np. z 3 zł na 3,60 zł lub migawki z 96 zł na 115 zł, czyli o 20 proc.
Zarząd Dróg i Transportu jako organizator transportu w miejskiego otrzymał z budżetu jednie szacowane i planowane środki w kwocie 552 mln zł, w której zwarte są również koszty remontów. Praktycznie nie ma możliwości, żeby wygenerować wolne dodatkowe środki na podwyżki w MPK.
Nie ich także w budżecie Łodzi, co stanowczo podkreślił skarbnik miasta Krzysztof Mączkowski, wskazując raczej na uszczuplenia, związane z rządowymi przepisami, dotyczącymi podatku PIT, które nie zostały zrekompensowane. – Wyraźnie widać spadek dochodów samorządów po tych zmianach. Tylko w styczniu zanotowaliśmy wpływ mniejszy o 2 mln zł w stosunku do roku ub., a każdy kolejny miesiąc będzie generował potrzebę wyrównania tych braków. Spadek notuje się także we wpływach z podatku CIT, a zdecydowana większość polskich miast również boryka się z tym problemem – mówi skarbnik Krzysztof Mączkowski.
W uszczuplonym budżecie Łodzi nie ma zatem również wolnych środków na podwyżki w miejskiej spółce. Kolejna tura rozmów w MPK ma się zakończyć w połowie marca.