Gospodarze po raz pierwszy w tym sezonie przystąpią do rywalizacji pod wodzą Wojciecha Stawowego, który w trakcie przymusowej przerwy w rozgrywkach na stanowisku trenera zastąpił Kazimierza Moskala. Zdaniem nowego szkoleniowca aktualna sytuacja ŁKS jest trudna, ale nie beznadziejna. Stawowy uważa, że odrobienie 11-punktowej straty i utrzymanie w ekstraklasie to możliwe do realizacji zadanie. Na razie jednak trudno znaleźć argumenty, które pomogłyby kibicom ŁKS z optymizmem spoglądać w najbliższą przyszłość.
W sezonie 2013/2014 do rozgrywek ekstraklasy po raz pierwszy wprowadzono podział na grupy mistrzowską i spadkową. Od tamtej pory nie zdarzyło się jednak, by w lidze utrzymał się zespół, który po 26. kolejkach zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Z takiej pozycji próby ratowania ekstraklasowego bytu podejmowali kolejno zawodnicy: Widzewa, Zawiszy Bydgoszcz, Górnika Zabrze, Górnika Łęczna, Sandecji Nowy Sącz i Zagłębia Lubin. Każda z tych drużyn do bezpiecznej lokaty miała mniejszą stratę niż obecnie ŁKS, ale nie udało się im pozostać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Gdyby więc łodzianie tego dokonali, to na trwałe zapisaliby się w historii polskiego futbolu.
Niestety, za powodzeniem tej misji nie przemawia również dotychczasowy dorobek szkoleniowy nowego trenera, który do seniorskiego futbolu wrócił po pięcioletniej przerwie. O Stawowym głośno było w Polsce na początku XX wieku, gdy w błyskawicznym tempie wprowadził Cracovię z trzeciego poziomu rozgrywkowego na pierwszy. Pod Wawelem aktualnie niechętnie wracają jednak do tego okresu, co ma związek z późniejszymi postępowaniami dotyczącymi korupcji w polskim futbolu. Po raz drugi Cracovię do ekstraklasy Stawowy wprowadził w sezonie 2012/2013. W swoim CV ma jeszcze pracę w: Arce Gdynia, Górniku Łęczna, GKS Katowice, Miedzi Legnica i Widzewie. Z tym ostatnim wiosną 2015 nie zdołał utrzymać się w 1. lidze. Ciekawostką może być fakt, że przy al. Piłsudskiego asystentami Stawowego byli: Krzysztof Przytuła (obecnie dyrektor sportowy ŁKS) i Jacek Janowski (aktualnie trener bramkarzy w ŁKS), a jednym z zawodników Maksymilian Rozwandowicz, którego szkoleniowiec również spotkał teraz przy al. Unii.
Po spadku z Widzewem Stawowy przez pięć lat nie pracował z ligowcami, a karierę zawodową kontynuował jako dyrektor sportowy szkółki piłkarskiej Escola Varsovia. Teraz ma wyciągnąć z otchłani piłkarzy ŁKS, którzy w dotychczasowych meczach zdobyli tylko 20 pkt. i do miejsca gwarantującego utrzymanie tracą jedenaście oczek. Górnik, z którym łodzianie zmierzą się w sobotę, zgromadził do tej pory 33 pkt. W pierwszej rundzie w Zabrzu padł remis 1:1. Jesienią obie ekipy zmierzyły się jeszcze w meczu 1/16 Pucharu Polski. Tu górą byli łodzianie, którzy po bramkach Pirulo i Michała Trąbki wygrali przed własną publicznością 2:0. Teraz przy al. Unii kibiców nie będzie, jednak fani z al. Unii maja nadzieję, że ich ulubieńcy w meczu ligowym będą w stanie powtórzyć pucharowy wynik.