Początek spotkania GKS z Widzewem nie należał do najbardziej atrakcyjnych. Najlepsze akcje drużyny gości kończyły się najwyżej rzutami rożnymi, tak jak po strzale Patryka Lipskiego z 17. minuty, a z drugiej strony defensywa drużyny Janusza Niedźwiedzia nie dawała się zaskoczyć gospodarzom. Choć bywało niebezpiecznie – jak wtedy, gdy Marcin Stromecki uderzył z rzutu wolnego w mur, a niecelnie dobijał Filip Szymczak. W 31. minucie groźnie z prawej strony dośrodkowywał Arkadiusz Woźniak, ale jego podanie nie znalazło adresata, a piłkę na rzut rożny klatką piersiową wybił Karol Danielak. W kolejnych minutach nastąpiła wymiana ciosów: z akcją ofensywnie wyszedł Patryk Stępiński, ale dośrodkowywał niecelnie, zaś w drugą stronę ruszyli goście. Po nieudanym kontrataku nie kwapili się jednak do powrotu, co skrzętnie wykorzystał Bartłomiej Pawłowski.
Hanousek daje prowadzenie
Drybling skrzydłowego Widzewa zakończył się nadepnięciem w polu karnym. Sędzia początkowo puścił grę, ale po długiej analizie do spółki z arbitrami odpowiedzialnymi za system VAR doszedł do wniosku, że Pawłowski był powstrzymany nieprawidłowo. Choć Dawid Kudła wyczuł intencje Marka Hanouska i był bliski obrony strzału, górą ostatecznie był czeski piłkarz Widzewa, który dał czerwono-biało-czerwonych na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą sporo zamieszania pojawiło się w szykach defensywnych GKS-u za sprawą Pawłowskiego, ale jego dośrodkowanie nieskutecznie strzałem zamknął Danielak.
W 55. minucie do środka zszedł Pawłowski i uderzył mocno, ale bardzo źle. I to z dwóch powodów: po pierwsze był to bardzo niecelny strzał, który powędrował wysoko nad bramką, po drugie – przy nim piłkarz Widzewa „nabawił” się kontuzji, przez którą musiał opuścić boisko. Cztery minuty później udanie na lewej stronie urwał się Danian Pawłas i dośrodkował w pole karne. Piłkę głową przedłużył interweniujący Hanousek, ale ta trafiła wprost pod nogi Woźniaka. Mocny strzał piłkarza GKS nieznacznie minął poprzeczkę bramki Ravasa. Wciąż jedynym celnym strzałem w meczu, oddanym łącznie przez obie drużyny, był ten z rzutu karnego. W światło bramki nie trafił także w 64. minucie aktywny Pawłas.
Skandaliczne zachowanie kibiców
W 69. minucie spotkania mecz został przerwany przez skandaliczne zachowanie kibiców „Gieksy”, którzy zaatakowali fajerwerkami sektor gości. Użycie środków pirotechnicznych sprawiło, że dym ograniczył widoczność na płycie boiska, ale piłkarze nie wrócili do gry nawet gdy już opadł. Minęło dużo czasu, zanim ponownie pojawili się na placu gry, wykonali krótką rozgrzewkę. Po powrocie na boisko obie drużyny potrzebowały kilku minut, by ponownie złapać rytm meczowy. Łodzianie zrobili to szybciej, bowiem długi fragment posiadania piłki poprzedził bardzo groźną akcję podbramkową. Na jej finiszu Hansen wyłożył piłkę Michalskiemu, ale akcja rezerwowych nie skończyła się golem. W odpowiedzi groźnie główkował Marcin Urynowicz.
W 84. minucie prostopadłą piłką popisał się Patryk Lipski, który wypuścił na dobrą pozycję Przemysława Kitę. Wprowadzony za Bartosza Guzdka napastnik cudownie uderzył wewnętrzną częścią stopy, lobując Kudłę i umieszczając futbolówkę blisko okienka bramki gospodarzy. Widzew prowadził 2:0, ale wciąż nie mógł dopuścić do rozluźnienia. Brak koncentracji objawił się w 88. minucie, ale błędu Krystiana Nowaka nie wykorzystał Marko Roginić, choć znalazł się w sytuacji sam na sam z Henrichem Ravasem. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, a Widzew zasłużenie wywalczył komplet punktów.
