Marta Szeliga-Frynia i Paweł Frynia walczyli o przepustkę na światowy czempionat w najmłodszej konkurencji olimpijskiej, czyli curlingowych parach mieszanych. Nasza para rozgrywki grupowe zakończyła z bilansem trzech zwycięstw i trzech porażek. Awans do fazy play-off był blisko, ale porażki w bezpośrednich spotkaniach z Hong Kongiem i Tajwanem przesądziły o tym, że Polacy nie wyszli z grupy. – Zamieszanie z naszym występem (Polski Związek Curlingu zapomniał wysłać zgłoszenie…) i niepewność dotycząca udziału w zawodach nie ułatwiły nam przygotowań. Mimo to jesteśmy rozczarowani tym, że nie udało nam się osiągnąć przynajmniej fazy pucharowej. Szkoda nam zwłaszcza porażek z drużynami z Azji. Zespoły te okazały się bardzo wymagającymi rywalami, których zawodnicy tak naprawdę żyją i trenują w Kanadzie. Turniej w Szkocji pokazał, że poziom par mieszanych na świecie bardzo szybko się podnosi i będzie coraz trudniej zakwalifikować się do mistrzostw świata – powiedział Paweł Frynia..
Juniorzy oraz zawodnicy na wózkach w fińskiej Lohji walczyli w mistrzostwach świata grupy B. Dla obu drużyn był to debiut na arenie międzynarodowej. Mistrzowie Polski Juniorów w składzie Maksym Grzelka, Jan Karolewski, Dawid Kowalczyk, Dawid Mucha i Jakub Kowalczyk zakończyli rozgrywki grupowe na 5. miejscu (na siedem drużyn) z dwoma zwycięstwami. Pokonali Chorwację i Hiszpanię. – Występ na MŚ grupy B był dla naszych juniorów przede wszystkim znakomitym doświadczeniem. Z meczu na mecz drużyna grała coraz lepiej, co pozytywnie nastraja na przyszłość. Dwóch zawodników z naszego składu może jeszcze przez dwa lata grać w rozgrywkach juniorskich, więc wierzę, że nauka zdobyta w Finlandii wkrótce zaprocentuje – wyjaśnił trener Jeremi Telak.
W curlingu na wózkach rywalizowali zdobywcy Pucharu PFKC z POS Swingy Stones. Zespół w składzie: Antoni Pardo, Mariusz Włodarski, Michał Daszkowski, Joanna Kozakiewicz i Łukasz Waszek zakończył turniej bez zwycięstwa, ale z ogromnym bagażem doświadczeń. - Udział w MŚ grupy B w curlingu na wózkach był dla nas fantastycznym i niezwykle ważnym wydarzeniem. Wprawdzie wypadliśmy zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań, ale po fakcie należy uczciwie przyznać, że były one nieco wygórowane. Tylko jeden zawodnik z naszej drużyny startował wcześniej w zawodach tej rangi. Dla pozostałej czwórki był to debiut na tego typu imprezie, więc zwyczajnie w początkowych meczach zjadł nas stres. Później było coraz lepiej, ale mieliśmy też coraz silniejszych przeciwników, więc poprzeczka szła w górę. Teraz przed nami niemal rok do kolejnych MŚ. W międzyczasie musimy się jeszcze oczywiście dobrze przygotować do krajowych eliminacji. Jesteśmy jednak zmotywowani, dużo bardziej doświadczeni i wiemy czego nam brakuje. Wierzymy, że się zakwalifikujemy i za rok w Lohji zaprezentujemy się już znacznie lepiej – zapewnił kapitan drużyny Michał Daszkowski.
